|
Na ok³adce: Na ok³adce:
Jaros³aw Westermark, pier¶cionek, bursztyn, z³oto, "Amberif 2002".
|
fot. J. Westermark
|
W NUMERZE |
|
|
Ars longa - o twórczo¶ci Gra¿yny
i W³odzimierza Stelmaszczyków |
W katalogu z 1995 r. wydanym z okazji piêtnastolecia
legnickich pokazów srebra artystycznego Micha³ Gradowski
nie bez s³uszno¶ci ubolewa nad ulotno¶ci± dokonañ polskich
z³otników skazanych na - jak pisze - kaprysy "¿ony modnej".
Od tamtego czasu nast±pi³y pozytywne zmiany, czego
dowodem jest choæby czasopismo "Polski Jubiler". Na ukoñczeniu
jest te¿ ksi±¿kowe wydanie historii polskiego z³otnictwa
z obszernym dzia³em nowoczesnej bi¿uterii. W tym samym
katalogu Jacek R. Rochacki pisz±c "O Grupie UFO"
stwierdza, i¿ na pocz±tku lat 70. nie istnia³a w Polsce mo¿liwo¶æ
studiowania z³otnictwa jako dziedziny sztuki. Informacja
ta wymaga sprostowania. W ³ódzkiej Pañstwowej Wy¿szej
Szkole Sztuk Plastycznych (PWSSP) od lat 60. Lena Kowalewicz
prowadzi³a pracowniê bi¿uterii, w której byæ mo¿e
trudno by³o studiowaæ tajniki jubilerstwa, ale na pewno mo¿na
by³o studiowaæ bi¿uteriê jako dziedzinê sztuki. Na pocz±tku
lat 70. jej studenci pokazywali zaskakuj±ce plastyczne realizacje
traktowane jako bi¿uteria. Tajemnica sukcesu i ocalenia
od zapomnienia dokonañ z³otników tkwi przede wszystkim
we wszechstronnym i otwartym kszta³ceniu plastycznym
oraz ci±g³ym indywidualnym rozwoju artystycznym. Uczniem
i spadkobierc± ideowym Leny Kowalewicz w Lodzi jest profesor
Andrzej Szadkowski, którego dokonania artystyczne -
z naciskiem podkre¶lam - artystyczne - s± niekwestionowane
i wykraczaj± daleko poza w±sko pojmowan± bi¿uteriê.
Nieco przyd³ugi wstêp potrzebny mi by³, aby przypomnieæ
twórczo¶æ innych ³ódzkich artystów - Gra¿yny i W³odzimierza
Stelmaszczyków, których postawa jest tak charakterystyczna
dla przedstawicieli, nie waham siê nazwaæ, ³ódzkiej szko³y bi¿uterii. Cech± tego ¶rodowiska jest bowiem dojrza³e traktowanie
bi¿uterii jako wypowiedzi artystycznej, a nie tylko
zdobniczego rzemios³a podleg³ego modzie, aktualnym trendom
czy artystycznym ciekawostkom.
Gra¿yna i W³odek Stelmaszczykowie s± absolwentami
PWSSP w Lodzi. Gra¿yna studiowa³a m.in. w pracowni Leny
Kowalewicz, a dyplom (1974 r.) zrobi³a pod kierunkiem znakomitego
malarza, prof. Stanis³awa Fija³kowskiego. W³odek
studiowa³ tkaninê, a dyplom (1971 r.) z malarstwa zrobi³
u wybitnego malarza, prof. Romana Modzelewskiego. Ona
zaraz po studiach zajê³a siê bi¿uteri±, on do 1981 r. by³ asystentem
swojego profesora w pracowni malarstwa. Malowa³
- w 1974 r. w I Ogólnopolskim Konkursie im. J. Spychalskiego
w Poznaniu otrzyma³ pierwsz± nagrodê, ex aequo
z Tadeuszem Brzozowskim. Jednocze¶nie tworzy³ gobeliny.
By³ to pocz±tek wieloletniej przyja¼ni z wybitnym artyst±,
obdarzonym niezwyk³± osobowo¶ci±, prof. Antonim Starczewskim,
odnosz±cym miêdzynarodowe sukcesy w dziedzinie
ceramiki, grafiki i tkactwa. W³odek - podobnie jak prof.
Starczewski - nurtuj±ce go zagadnienia plastyczne bada³
w ró¿nych technikach i w ró¿nej skali. Ten w±tek realizowa³
w obrazie sztalugowym i w tkaninie. Punktem wyj¶cia by³
zawsze prostok±t wyznaczaj±cy pole plastycznej wypowiedzi.
Dopiero na nim rozgrywa³ zwi±zki pomiêdzy form±, kolorem
i faktur±. Medialne poszukiwania zadecydowa³y zapewne
o tym, ¿e zainteresowa³ siê bi¿uteri±, któr± robi³a Gra¿yna,
i od 1976 r. tworzyli spó³kê autorsk±. Wykonywane
przez nich brosze-obiekty odbiega³y od formalnych poszukiwañ
w dziedzinie bi¿uterii jako przedmiotu, jako samodzielnego,
czêsto wrêcz konceptualnego dzie³a sztuki, tak charakterystycznego
dla lat 80. Bi¿uteria ta by³a konsekwencj± ich
malarskich temperamentów i zainteresowañ, a broszka sta³a
siê programowym dzie³em - ma³ym utworem malarskim.
W pocz±tkowej fazie kompozycje tych broszek zdradzaj±
cechy my¶lenia postkonstruktywistycznego. Bliskie s± neoplastycyzmowi.
Odznaczaj± siê logiczn± budow±. Wyprowadzony
z malarstwa kolor nie jest kolorem drogocennego kamienia,
lecz elementem konstrukcji - kompozycji. Najczê¶ciej by³y to wypolerowane p³ytki ró¿nobarwnych, ale na
ma³ej powierzchni jednolitych w kolorze agatów. Niekiedy
kszta³t tych broszek odbiega³ od standardowego prostok±ta,
wówczas ich krawêdzie by³y wynikiem wewnêtrznych napiêæ
kompozycyjnych obrazu. Wraz z kamieniami w kompozycjach
tych wystêpuj± pola wypolerowanego srebra, na których
z czasem pojawiaj± siê ekspresyjne, pe³ne w³asnej energii
znaki, zak³ócaj±ce doskona³± harmoniê. Wprowadzaj± one
element czego¶ bardzo osobistego.
Efekt malarskiej spontaniczno¶ci
tego dzia³ania by³ bardzo sugestywny, choæ w istocie
stanowi³ wynik ¿mudnej techniki inkrustacji srebra miedzi±. Walory tych broszek zosta³y dostrze¿one i nagrodzone
w Legnicy w 1984 r. Z czasem pó³szlachetne kamienie zosta³y zast±pione kolorowymi ¿ywicami traktowanymi jako p³aski
kolor o znaczeniu konstrukcyjnym. Jednak u¿ycie ¿ywicy
otworzy³o przed Stelmaszczykami nowe mo¿liwo¶ci
w tworzeniu tych miniaturowych obrazów. Mo¿na by³o u¿ywaæ
jej jak farby. Skomplikowan± technikê wypi³owywania
w srebrze pól pod inkrustacjê zast±pili technik± tzw. traconego
wosku. Chemiczna obróbka srebra daj±ca efekt przebarwieñ
i z³ocenia pozwoli³y traktowaæ powierzchniê plakietki
jako rzeczywiste podobrazie.
Stwarza³o to o wiele wiêksz±
mo¿liwo¶æ dzia³ania przez rozbudowanie jêzyka wypowiedzi.
Ponadto te techniczne innowacje nadawa³y broszkom
walor unikatu, gdy¿ nie by³o mo¿liwo¶ci mechanicznego ich
powielania. Ka¿da broszka-obraz nacechowana jest autorskim
gestem, którego ekspresja stanowi zapis konkretnego dnia
pracy twórczej. W tym okresie broszki stawa³y siê coraz bli¿sze,
a nawet wrêcz to¿same z malarstwem W³odka. Pokaza³y to wystawy w 1984 r.: w Galerii 86 w Lodzi, w Krakauer
Galerie w Norymberdze i Tony Papp Gallery w Nowym Jorku.
Po etapie czysto malarskich rozwi±zañ powsta³a seria broszek,
w których faktura sta³a siê g³ównym ¶rodkiem wypowiedzi.
Jedne z tych broszek cechuje rygor kompozycyjny
uporz±dkowanych jak w akwaforcie wypuk³ych na p³aszczy¼nie
linii, inne niczym naturalne twory wabi± swoj± wieloznaczn±, biologiczn± wrêcz struktur±. Tak jednoznaczne traktowanie
bi¿uterii stwarza powa¿ne ograniczenia wyrazowe.
Nie chc±c powielaæ raz rozwi±zanych problemów, a jednocze¶nie
zachowuj±c wierno¶æ wobec aktywno¶ci twórczej,
imperatywu ci±g³ego rozwoju osobowo¶ci, wielu artystów
dochodzi do momentu porzucenia opanowanego przez nich
i wyeksploatowanego obszaru. W roku 1990 broszk± zatytu³owan± "Po¿egnanie z bi¿uteri±" reprodukowan± w albumie
Polska sztuka dekoracyjna Gra¿yna i W³odzimierz Stelmaszczykowie
zakoñczyli swoj± pracê na tym polu. Ale nie odeszli
od sztuki. Gra¿yna zajê³a siê architektur± wnêtrz, a W³odek
skoncentrowa³ siê na malarstwie sztalugowym i obecnie
prowadzi pracowniê malarstwa w ASP w Lodzi. Choæ ich
dzia³alno¶æ na polu z³otnictwa okaza³a siê tylko etapem
w drodze twórczej, to jestem przekonany, i¿ ich dokonania
wpisa³y siê na sta³e w dzieje polskiego z³otnictwa. Stworzone
przez nich ma³e dzie³a trwale bêd± uzupe³niaæ ró¿ne kolekcje
sztuki.
Znam domy, w których ich broszki ustawione
na miniaturowych sztalugach czy oprawione w specjalny sposób
zajmuj± wa¿ne miejsce obok prac Byczewskiego, Bossa,
obrazów Fija³kowskiego, Sta¿ewskiego, grafik, tkanin i rze¼b
ró¿nych autorów.
Fotografie z archiwum autora
|
|
Fatal error: require() [function.require]: Failed opening required '../../config/right.inc' (include_path='.:/usr/multiphp/php5.2/usr/share/php:/home/lib/php5.2:/home/lib/php5.2/pear') in /home/users/pj/public_html/archiwum/jubiler_1-15/index.php on line 46
|