Strona główna | Linki | Katalog | Ogłoszenia | PTGEM | Subskrybcja | Ustaw startową | Do ulubionych | Poleć znajomym | Zaloguj się   
Aktualności
Informacje
Prawo
Trendy
Stowarzyszenia

Aktualny numer
Szukaj w serwisie

2D – dyktatura detalistów
Tomasz Sobczak
2D – dyktatura detalistów
    Obserwując polski rynek jubilerski należy zadać sobie pytanie czy produkcja biżuterii w Polsce jest opłacalna?

    Prosta odpowiedź brzmi, że raczej nie, żyjemy bowiem w czasach dyktatury detalistów- sklepów, które decydują praktycznie o wszystkim – podaży i popycie, cenach, terminach płatności oraz wielkości wypłacanych kwot, zwrotach biżuterii, a nawet w zasięgu lokalnym kreują modę, są więc dla producentów (a także hurtowników), przysłowiowym „panem i władcą”.
Problemy producenta
Producent biżuterii musi posiadać dużo środków finansowych, być cierpliwym i zdesperowanym, a przede wszystkim odpornym psychicznie.
    Znaczne środki finansowe są mu potrzebne do zainwestowania w surowiec (srebro, złoto, platyna, kamienie (szczególnie diamenty)), wykonanie biżuterii (odlew, obróbka, powłoki galwaniczne (srebrzenie, złocenie, rodowanie), próba), opłacenie pracowników (pensja, ZUS) oraz opakowanie biżuterii (certyfikat, metka, pudełko). Producent ponosi również ryzyko zmian cen surowca, czego najlepszym przykładem jest obecna sytuacja, kiedy to gwałtowny wzrost cen złota spowodował, że niejednokrotnie producent po sprzedaży biżuterii nie jest w stanie odkupić surowca. Zwykle producent traktowany jest jako namolny petent, a nawiązanie z nim współpracy zależy od dobrej woli właściciela sklepu, dlatego też producenci starają nawiązywać jak najlepsze i najbliższe stosunki ze swoim dobroczyńcą. Jednak nie zawsze przynosi to oczekiwane rezultaty.
    W polskim kapitalizmie cierpliwość stała się już immanentną cechą producenta i jest mu niezbędna jak rybie woda. Przeważnie bardzo długi okres oczekiwania na pieniądze za dostarczoną biżuterię wymaga inwestowania coraz to nowych środków finansowych. Niejednokrotnie producent jest zadowolony, że w ogóle otrzymał pieniądze, często bowiem zdarza się że sklep nie posiada ani gotówki ani przyjętego do sprzedaży towaru.
    Odporność psychiczna to kolejny nieodzowny atrybut producenta, szczególnie w przypadku gdy sklep nie płaci pieniędzy za sprzedaną biżuterię, ma permanentne zastrzeżenia do jakości wyrobów, twierdzi że cena oferowanego asortymentu jest bardzo wygórowana (według niego biżuteria powinna być sprzedawana w cenie złomu a diamenty w cenie surowca), często prosi o wymianę biżuterii, dokonuje zwrotów itp.
    I tu dygresja dotycząca cen. Biżuteria nie powinna być tania, to nie jest artykuł pierwszej potrzeby, biżuteria to towar luksusowy, jednak powinna być zachowana jakaś proporcja pomiędzy ceną producenta a ceną sprzedawcy. Jeżeli sprzedawca płaciłby za towar gotówką, to wysokość ustalonej przez niego ceny detalicznej byłaby wyłącznie jego sprawą. Często zdarza się jednak, że biżuteria nie sprzedaje się tylko ze względu na wysoką marżę sklepu.
    Oddzielnym problemem i tematem tabu jest sprawa faktur. Płynność gotówkową w obrocie biżuterią (i generalnie w całym obrocie towarowym) mogłoby spowodować wprowadzenie rynku realnego pieniądza (przykładem może być gospodarka amerykańska, gdzie obowiązuje tzw. system kasowy), a nie rynku wirtualnych faktur bez pokrycia (obowiązujący u nas i w UE system fakturowy). Detalista (sklep) powinien mieć możliwość księgowania faktury dopiero po jej zapłaceniu. W obecnej sytuacji kreatywnej księgowości znowu traci producent. Wystawiając fakturę musi dodatkowo „dołożyć do interesu” odprowadzając zaliczkowo podatek dochodowy i podatek VAT (w sumie 41%). Wielokrotnie nie otrzymuje pieniędzy za wystawioną fakturę, a fakturo biorca nic sobie nie robi z kolejnych próśb o zapłatę. Faktura jest w naszym kraju towarem deficytowym lecz czasem bardzo przydatnym. Kupienie kilku łańcuszków na fakturę w styczniu pozwala handlować nimi przez cały rok...
Tajemnicą poliszynela jest fakt, że opisana powyżej sytuacja prowadzi do wielu patologii oraz wywołuje „reakcję obronną” producenta. Uzewnętrznia się ona niepłaceniem pensji zatrudnionym pracownikom oraz kombinowaniem w celu obniżenia kosztów produkcji – próby na elementach biżuterii a nie całym wyrobie, zawyżona jakość oprawianych kamieni (szczególnie diamentów), pokątny skup metali i ich rafinacja „sposobem domowym” etc.

Dyktatura sprzedawcy
    Sprzedawcy mają trzy zasadnicze problemy: wysokie czynsze, ilość kupujących klientów oraz obfitość i bogactwo oferowanego przez producentów i hurtowników asortymentu wyrobów jubilerskich.
    Sprzedawca detaliczny ponosi praktycznie niewielkie ryzyko sprzedaży. Biżuteria to nie szybko psujące się banany. Detalista w ostateczności, gdy nie sprzeda kupionej po niskich cenach biżuterii, może ją sprzedać w postaci złomu, w związku z czym ryzyko utraty zainwestowanego kapitału nie jest wielkie. Prześledźmy zatem na czym polega dyktatura detalistów.
    Po pierwsze. Sprzedawca żąda (i otrzymuje) przedłużonych terminów płatności za dostarczony towar – jest to sytuacja w której de facto dostawca kredytuje sklep z odsetkami wynoszącymi 0%. Dodatkowo zastrzeżenie sobie prawa do zwrotu lub wymiany towaru (zwykle jego części) przez sprzedawcę stanowi dodatkowy handicap i stawia go zawsze w pozycji uprzywilejowanej w stosunku do producenta lub hurtownika.
    Po drugie. Detalista wymaga od producenta dużego asortymentu, wyboru i nowych wzorów biżuterii, co wiążę się
ze strony producenta z dużymi nakładami finansowymi. W każdym regionie kraju są inne upodobania i preferencje, detalista wybiera „rodzynki” pod konkretnego klienta, grymasi, kokietuje, sugeruje, namawia, kusi – a później kupi albo nie kupi. Producent nie ma wyjścia, musi iść do przodu, uśmiechać się, robić dobrą minę do złej gry i mieć nadzieję na owocną współpracę.
    Po trzecie. Detalista wymaga od producenta niskich cen biżuterii, najlepiej zbliżonych do ceny surowca, a cen kamieni (diamentów) w cenach hurtowych o 30-40% poniżej cennika Rapaporta. Detaliści kłócą się z dostawcami o każdą złotówkę, stosując później marże rzędu 100-300% (trzeba mieć „zapas” finansowy na robienie promocji). Producenci i hurtownicy z marżami rzędu 10-20% to krwiopijcy, detalista z kilkuset procentową marżą to uczciwy biznesmen, który ma określone i wysokie koszty stałe. Wysokie marże wpływają na wysokie ceny biżuterii, a tym samym wpływają bezpośrednio na niższy popyt i straty producenta lub hurtownika.
    Po czwarte. Detaliści kupują biżuterię bez faktur czyli bez podatku VAT, który doliczają indywidualnemu klientowi. W
ten sposób bez problemów zarabiają od razu 22%, co jako marża stanowi nierzadko dla producenta bardzo godziwy zarobek.
    Po piąte. Powszechna jest sytuacja walki z detalistami o zwrot gotówki za sprzedany towar czy przeciąganie w nieskończoność terminów płatności. Bardzo często zdarza się, że sprzedawca przejada pieniądze za sprzedany towar, plajtuje lub po prostu po otwarciu sklepu i przyjęciu dużej ilości towaru w komis, po prostu znika. W takim przypadku poniesioną przez producenta i hurtownika stratę trzeba odrabiać przez dłuższy okres czasu.
    Niewypłacalność sprzedawców, a ogólnie rzecz ujmując problemy w obrocie gotówkowym, są obecnie problemem numer 1 w branży jubilerskiej. Właściciele firm produkujących biżuterię oraz hurtownie jubilerskie postawiły obecnie bardziej na stabilizację i ugruntowanie swojej pozycji na polskim rynku jubilerskim niż poszukiwanie nowych klientów. Nasilająca się niesolidność sprzedawców powoduje, że obserwuje się ogólną tendencję do ich selekcji i zmniejszania liczby zaopatrywanych sklepów przez dostawców oraz współpracy jedynie z wypłacalnymi i uczciwymi kontrahentami.
    Już stałym elementem polskiej rzeczywistości stał się fakt wysyłania pracowników, aby stali w niewypłacalnym sklepie przy kasie i odliczali, a konto należnych firmie pieniędzy, bieżące utargi. Wielu producentów i hurtowników prawomocnymi wyrokami sądowymi stało się także właścicielami części niepotrzebnych im stodół, działek czy zabudowań.
Wyścig szczurów

    Obserwowany na polskim rynku jubilerskim „wyścig szczurów” wyniszcza producentów i hurtowników biżuterii. Niejednokrotnie jednak są oni sami sobie winni. Nadrzędny cel, jakim jest sprzedaż biżuterii za wszelką cenę powoduje, że aby wykończyć konkurencję lub wejść jej w paradę, coraz bardziej obniża się cenę wyrobu. Dochodzi do absurdów, znane są bowiem przykłady, że aby wejść na rynek biżuteryjny firma sprzedawała złote łańcuszki znacznie poniżej cen ich zakupu. Ten genialny sposób zaistnienia, opanowania rynku i wykończenia konkurencji skończył się jednak niepomyślnie dla jego autora.
    Wydaje się, że w końcu musi dojść do jakiegoś przesilenia na naszym rynku jubilerskim. Obecnie panuje niezrozumiałe pomieszanie rol., zatracony został bowiem podział na producentów, importerów, hurtowników, detalistów itd.
    Detaliści stali się obecnie importerami, hurtownikami i producentami – powszechna stała się także zasada „nie daj zarobić konkurencji”. Po co kupować gotowy pierścionek, kiedy można tanio kupić diament, zamówić odlew który rozliczymy tanio kupionym złomem, a pan X za kilkanaście złotych za gram wykona nam wspaniały pierścionek, np. według ściągniętego od konkurencji wzoru.    
    Z wielu opracowań sondażowych wynika, szczególnie w dobie obecnej globalizacji oraz powszechnego dostępu do informacji i know-how oraz obecnego kryzysu, że dla polskich producentów, hurtowników i importerów nadchodzą ciężkie czasy. 
Tomasz Sobczak
[ drukuj ]


Źródło wiadomości:
1(7)




Wydawca    Redakcja    Prenumerata    Reklama    Pomoc    Polityka prywatności    
Wszelkie prawa zastrzeżone.