Strona główna | Linki | Katalog | Ogłoszenia | PTGEM | Subskrybcja | Ustaw startową | Do ulubionych | Poleć znajomym | Zaloguj się   
Aktualności
Informacje
Prawo
Trendy
Stowarzyszenia

Aktualny numer
Szukaj w serwisie

Kilka uwag o nazewnictwie naszego zawodu
Jacek A. Rochacki
Tytuł artykułu opublikowanego w ostatnim numerze "Polskiego Jubilera", poświęconego dokonaniom twórczym prof. Leny Kowalewicz-Wegner, opisujący artystkę jako artystę jubilera spowodował, że postanowiłem powrócić do odwiecznego tematu prawidłowego nazewnictwa w naszej dyscyplinie - i w fachach pokrewnych.
Na wstępie pragnąłbym zająć się omówieniem kilku terminów uniwersalnych. Są to słowa używane na określenie naszego zawodu, od dawna istniejące w języku polskim, i stąd wydaje się, iż są powszechnie zrozumiałe. Okazuje się jednak, że wiele z tych określeń znaczy w języku potocznym co innego niż ich właściwe, na ogół bardzo precyzyjnie określone znaczenia. I tak nasz zawód - złotnictwo, jest procederem projektowania i wykonywania obiektów ze srebra i złota, bardzo często z innych metali także, nierzadko przy zastosowaniu innych materiałów, jak kamienie, masa perłowa, szylkret, drewno - aż do papieru, koronek, tworzyw sztucznych i innych nietypowych materiałów. W zakres klasycznego warsztatu złotniczego wchodzi więc cały szereg dyscyplin pokrewnych, zaprzyjaźnionych czy, jak ja je nazywam, skonfederowanych. Są to takie zawody, jak jubilerstwo, grawerstwo, emalierstwo, cyzelerstwo, odlewnictwo, szlifierstwo kamieni oraz rytowanie, techniki inkrustacyjne i wiele, wiele innych. To wszystko razem składa się na wielką sztukę złotniczą, a osoba wykonująca prace przy użyciu tych technik nazywa się złotnikiem. Prawdziwy mistrz złotniczy musiał być również specjalistą w zakresie obróbki żelaza i stali oraz dobrym narzędziowcem, gdyż projektowanie i własnoręczne wykonywanie specjalistycznych narzędzi jest piękną tradycją starego złotnictwa i, co ważniejsze, umożliwia nadanie wyrobom danej pracowni niepowtarzalnego charakteru, nie do uzyskania przy zastosowaniu narzędzi typowych, uniwersalnych.

W wielu językach obcych istnieje podział na dwa główne zawody: tłumacząc wprost na polski brzmieć one powinny złotnik (goldsmith) i srebrnik (silversmith). Pragnę tutaj podkreślić, że w Polsce każdy, kto w jakikolwiek sposób wykonywał obiekty złotnicze (biżuteria, wyroby korpusowe, elementy dawnego uzbrojenia itp.), nazywany był zawsze złotnikiem, niezależnie od materiału, w którym pracował, i niezależnie od wielkości wykonywanych przedmiotów. Znamy precedensy historyczne, kiedy złotnicy przez pewien czas pracowali nagminnie w żelazie i stali. Jednym z nich jest okres żałoby narodowej w Polsce w wieku XIX po upadkach kolejnych powstań, kiedy to wykonywano właśnie w żelazie tzw. biżuterię patriotyczną. Drugi to okres żałoby po śmierci królowej Wiktorii w Wielkiej Brytanii. Podobnie można zaszeregować odlewaną w Berlinie i Gliwicach żeliwną pruską biżuterię (mimo że nie była wykonywana przez rękodzielników złotników), o czym pisał "Polski Jubiler" (nr 1(12), 2001).

Powracając do wspomnianego powyżej rozróżnienia w językach obcych na złotnika i srebrnika, należy stwierdzić, iż przypisanie do jednego czy drugiego zawodu nie zależało od stosowanego materiału, a od wielkości wykonywanych obiektów. I tak złotnik był mistrzem form małych, najczęściej biżuterii, często wyrabianej ze srebra, srebrnik zaś wykonywał formy duże, np. naczynia - czyli wyroby korpusowe, jakże często ze złota. Większość srebrników uważała się za reprezentantów zawodu szlachetniejszego i trudniejszego technicznie od zawodu złotnika, wykonującego małe formy; nierzadko powoływano się na bliskie pokrewieństwo prac korpusowych z rzeźbą. Tak więc stosowane ostatnio określenie srebrnik, mające opisać osoby tworzące biżuterię ze srebra właśnie, jest czystym nieporozumieniem, tak jak nieporozumieniem jest niechęć do nazywania złotnikami osób projektujących i wykonujących w srebrze małe obiekty - najczęściej biżuterię.

Czasami nazywa się nas jubilerami. Jubilerstwo jest działem złotnictwa wyspecjalizowanym w kierunku projektowania i wykonywania obiektów z dominującym udziałem kamieni szlachetnych. Sam proces techniczny oprawiania kamieni był domeną wąsko wyspecjalizowanego jubilera zwanego oprawiaczem kamieni; jubiler jako taki może być postrzegany jako mistrz form małych, zaprojektowanych i wykonywanych ze znacznym udziałem kamieni, i osobą potrafiącą te kamienie oprawiać; dlatego nie należy traktować pojęcia jubiler wymiennie z pojęciem złotnik. Funkcjonujący od kilku lat żartobliwy neologizm "biżuternik" na określenie projektanta i wytwórcy biżuterii wydaje mi się dość sensownie wypełniać istniejącą lukę terminologiczną. Widziałbym tu nawet nawiązanie znaczeniowe do pradawnego terminu ringmacher stosowanego na określenie specjalisty w dziedzinie wyrobu pierścieni, a niedawno skonstatowałem, że np. w języku duńskim funkcjonuje termin smykkerfremstiller czyli wytwarzacz lub wyrabiacz biżuterii.

Biorąc powyższe pod uwagę, tytuł artykułu omawiający twórczość prof. Leny Kowalewicz-Wegner winien brzmieć: Lena Kowalewicz-Wegner - artysta złotnik, a nie artysta jubiler. Może nawet - uwzględniając specyfikę twórczości artystki - Lena Kowalewicz-Wegner - projektant i twórca biżuterii artystycznej.

Pod koniec lat 40. masowo jęto stosować inny neologizm, a mianowicie termin "metaloplastyka". Miał on odróżniać prace artystów działających w metalu, w tym również twórców srebrnej biżuterii i przedmiotów użytkowych, od przedstawicieli klasycznego rzemiosła złotniczego, stosujących tradycyjne tworzywa - złoto i kamienie szlachetne opracowywane profesjonalnymi technikami i technologiami. Chodziło również o podkreślenie elementu kreacji, twórczości plastycznej w metalu, gdyż typowy złotnik rzemieślnik w tamtych czasach nie projektował sam, lecz posługiwał się wzornikiem, czyli katalogiem wzorów do wykonania na zamówienie. Faktem jest, że ówcześni mistrzowie rzemiosła w przeważającej liczbie nie mieli ambicji ni umiejętności projektowania samemu, i tym samym nie byli twórcami. Zrozumiała jednak niechęć artystów metaloplastyków do rzemieślników nie będących twórcami doprowadziła wówczas do zanegowania przez twórców sensu nauczenia się choćby podstaw warsztatowych. Jakże często sam słyszałem stwierdzenia w rodzaju: "warsztat potrzebny jest rzemieślnikom, nas, artystów, to nie obowiązuje". Po latach zdałem sobie również sprawę, że w tamtej sytuacji polityczno-społecznej sam termin złotnictwo kojarzył się źle, gdyż przywodził na myśl drogocenne materiały, tradycyjnie przypisywane bogatym klasom społecznym będącymi wszak wrogami ludu pracującego i prowadzonemu przez nie burżuazyjnemu stylowi życia. Konsekwencje takich skojarzeń uniemożliwiły przez lata normalny rozwój złotnictwa jako dziedziny sztuki użytkowej, jest to jednak obecnie okres już miniony i sądzę, iż stało się dobrze, że prastary termin złotnictwo przetrwał i znów powrócił do powszechnego użytku. Stosowany w języku angielskim termin metalsmith, znaczący po prostu metaloplastyk, dowodzi, że chęć odróżnienia się od klasycznego złotnictwa i jego celu, jakim jest w przeważającej liczbie przypadków osiągnięcie zysku materialnego, jest dalej aktualna, jakkolwiek z zupełnie już innych niż ongiś w Polsce powodów.

Przez pojęcie złotnictwa artystycznego rozumiem podejmowanie akcji plastycznych, czyli projektowanie i wykonywanie przedmiotów zyskujących pełne znaczenie artystyczne w kontekście ludzkiego ciała lub stroju lub wnętrza architektonicznego. Akcje te podejmowane są na ogół przy zastosowaniu specyficznych dla dyscypliny materiałów i środków warsztatowych. Obiekt złotniczy pomyślany jest więc w taki sposób, aby w pełni zaistniał jako kompozycja artystyczna z ludzkim ciała lub strojem (np. biżuteria) albo z wnętrzem architektonicznym czy jego elementami (naczynia korpusowe, małe formy rzeźbiarskie, stołowizna, argentaria kościelne).

Od redakcji
Pani Katarzyna Witas, pisząc o prof. Lenie Kowalewicz-Wegner, zatytułowała swój artykuł Lena Kowalewicz-Wegner - artysta biżuternik. Ponieważ słowo "biżuternik" nie występuje w słownikach, redakcja zastąpiła je słowem "jubiler". Redakcja przeprasza, iż nie uzgodniła zmiany z Autorką.
[ drukuj ]


Źródło wiadomości:




Wydawca    Redakcja    Prenumerata    Reklama    Pomoc    Polityka prywatności    
Wszelkie prawa zastrzeżone.