Strona główna | Linki | Katalog | Ogłoszenia | PTGEM | Subskrybcja | Ustaw startową | Do ulubionych | Poleć znajomym | Zaloguj się   
Aktualności
Informacje
Prawo
Trendy
Stowarzyszenia

Aktualny numer
Szukaj w serwisie

Bursztyniarz, czy bursztynnik
Wiesław Gierłowski
Zawód bursztynnika lub też bursztyniarza oficjalnie nie istnieje w wykazie rzemiosł. W Gdańsku, światowej stolicy bursztynu, zestaw segregatorów w dziale kwalifikacji zawodowych Izby Rzemieślniczej zaczyna się, o dziwo, od "bioenergoterapii" i jest to jedyne (rzekome) rzemiosło na literę "B".

Tymczasem wytwarzanie wyrobów z bursztynu i bursztynowych kamieni jubilerskich stało się zajęciem uprawianym przez tak liczną rzeszę ludzi, że dalsze ignorowanie tego faktu przez instytucje odpowiedzialne za kształcenie i określanie kwalifikacji zawodowych byłoby tylko dowodem oderwania od życia. Nawet niezbyt przyjaźni nam dziennikarze, jak na przykład ostatnio Ryszarda Socha w "Polityce" z 4 listopada 2000 r., uznają ekonomiczne znaczenie rozwoju wytwórczości bursztynowej dla sytuacji społecznej na Wybrzeżu. W artykule szyderczo zatytułowanym

Komnata prałata autorka nie wykazuje wprawdzie zrozumienia dla roli, jaką w promocji naszych osiągnięć może odegrać bursztynowy ołtarz w kościele św. Brygidy, lecz przyznaje: "Bursztynnicy mają powody, by fundować dziękczynne wota. Ich branża przeżywa boom. Z wydobycia, obróbki i handlu ozdobami ze skamieniałej żywicy żyje dziś na Wybrzeżu więcej rodzin aniżeli z rybołówstwa dalekomorskiego i bałtyckiego razem wziętych, więcej niż żyło z pracy w Stoczni Gdańskiej w dobie jej największego rozkwituó.

Czemu więc zawód z tradycjami sięgającymi początków ludzkich społeczeństw, nieustannie obecny wokół ujścia Wisły od epoki kamienia, brązu i żelaza, a podniesiony do najwyższej rangi społecznej i artystycznej w historii nowożytnego Gdańska, pozostaje w tyle nawet za tak dalekim od tradycji rzemiosła zajęciem jak bioenergoterapia? Powodów jest cały zawikłany splot: - uprawianie obróbki bursztynu przez ludzi innych zawodów jako zajęcia ubocznego lub uzupełniającego; - znaczny udział wytwórczości ludowej, prowadzonej nieprofesjonalnie; - fluktuacja intensywności jego uprawiania N kolejne wzloty i zupełne upadki; - niemiecki skład osobowy dawnych cechów w I Rzeczypospolitej i związany z tym brak tradycyjnego polskiego nazewnictwa; - niezręczne formy określania zawodu w okresie PRL: na przykład dyplom mistrzowski Mieczysława Książka z roku 1950 wydano w dziedzinie "wyrób galanterii z bursztynu", później określano najczęściej specjalność mistrzów: "szlifierz bursztynu" lub "wytwarzanie wyrobów z bursztynuó.

Pewien wpływ na powstanie zwłoki w formalnym nazwaniu zawodu miało równoczesne istnienie dwóch praktycznie używanych określeń: bursztyniarz i bursztynnik. Obydwie formy pod względem konstrukcji językowej są równie poprawne, różnica polega na określonej tradycji w środowisku społecznym. Określenie bursztyniarz było początkowo (do końca lat 60.) bardziej popularne. Używali go zbieracze i kopacze bursztynu, zastąpieni później przez zespoły stosujące metodę hydrauliczno-otworową, producenci wyrobów i kupcy, pracownicy wytwórni spółdzielczych i państwowych. Słowem bursztyniarz posługiwali się też dziennikarze w prasie popularnej, a nawet profesjonalnej (na przykład ja osobiście w kwartalniku "Złotnik-Zegarmistrz" pod naciskiem polonistki, która w posiadanym ówcześnie słowniku nie znalazła określenia bursztynnik). W publikacjach naukowych bursztyniarz był preferowany przez etnografów i przyrodników. Znajdujemy go w pracach Adama Chętnika i kilku autorów z Muzeum Ziemi PAN.

Historycy i krytycy sztuki, a także artyści plastycy z reguły posługiwali się terminem bursztynnik. W decyzjach administracyjnych szczebla centralnego i wojewódzkiego prawnicy skłaniali się także ku bursztynnikowi. Twórczyni największej polskiej kolekcji zabytków artystycznego bursztynnictwa w Muzeum Zamkowym w Malborku, historyczka sztuki mgr Janina Grabowska, od początku swej pracy we wszystkich katalogach wystaw używa określenia bursztynnik w odniesieniu do autorów prezentowanych dzieł. W powszechnie znanym artykule Dyplomatyczne kariery gdańskich bursztynóww miesięczniku "Polska" (nr 8 z 1971 r.) konsekwentnie nazywa twórców wielkich szkatuł bursztynowych darowanych przez monarchów - bursztynnikami.

To samo nazewnictwo powtarza Grabowska we wprowadzeniu do pięknego albumu Polski bursztyn, który jak dotąd jest najobszerniejszym przedstawieniem historii twórczości artystycznej w bursztynie na terenie Polski i obszarów przyległych. Równie konsekwentna w używaniu terminów bursztynnik i bursztynnictwo jest następczyni J. Grabowskiej w Malborku - mgr Elżbieta Mierzwińska. Jej książka wydana w roku 1989 Dzieje bursztynu - historia sztuki bursztynniczej i katalog wystawy w Malborku jest pierwszym z trzech dużych tomów jej autorstwa, wydanych w ubiegłym dziesięcioleciu. Następne to polsko-szwedzki album Bursztyn - złoto Bałtyku z roku 1993 i Bursztyn w sztuce z roku 1998.  

Także w esejach E. Mierzwińskiej Sztuka i rzemiosło bursztynnicze i Moc bursztynu, zamieszczonych w katalogu szwedzko-duńsko-polskiej wystawy z roku 1999 "Bursztyn - magiczny kamień", występuje wyłącznie termin bursztynnik. Podobnego wyboru określenia zawodu twórców dzieł bursztynowych dokonałem w moim eseju Współczesna wytwórczość bursztynniczai drugim, napisanym wspólnie z żoną Gabrielą, Fenomen bursztynu bałtyckiego, opublikowanym w tym samym katalogu. Wcześniej w książce Bursztyn i gdańscy bursztynnicyz roku 1999 także wyraźnie wybrałem nazwę zawodu preferowaną przez wszystkich historyków sztuki. Nie oznacza to wszakże, abym termin bursztyniarz uznawał za gorszy lub niepoprawny. Skłaniam się jednak do konsekwentnego stosowania rozgraniczenia zakresu znaczeniowego pojęć bursztynnik i bursztyniarz zaproponowanego przez mgr. Antoniego R. Chodyńskiego w artykule Spis bursztynników gdańskich od XVI do początku XIX wieku ("Rocznik Gdański" 1981 T. 41 z. 1).

Oto cytat z tego artykułu: "Proponuję przyjęcie nazwy bursz tynnik na określenie rzemieślnika artysty i nazwy bursztynnictwo na oznaczenie artystycznej obróbki bursztynu w odróżnieniu od słów bursztyniarz i bursztyniarstwo oznaczające tego, kto łowi bądź kopie bursztynowy surowiec. Analogii doszukać się można w określeniach: złotnik a nie złotniarz, srebrnik a nie srebrniarz, złotnictwo a nie złotniarstwoó. Propozycja Chodyńskiego została zaakceptowana przez gdańskie środowisko naukowe z pewną modyfikacją. Mianowicie bursztyniarzami nadal nazywano osoby nie tylko wydobywające bursztyn, lecz także wykonujące jego obróbkę nieprofesjonalnie lub niesamodzielnie (twórcy ludowi, chałupnicy, robotnicy najemni, a w odniesieniu do historii na przykład serwitorzy (słudzy) Zakonu Krzyżackiego lub możnych panów).

Przykładem może tu być rozróżnienie przyjęte przez prof. Błażeja Śliwińskiego z Wydziału Historyczno-Filologicznego Uniwersytetu Gdańskiego w artykule Zarys dziejów bursztyniarstwa na Pomorzu Gdańskim w średniowieczuw tomie: Bursztynowa Komnata - fakty i mity (Marpress Gdańsk 1997). Pisząc o warsztatach średniowiecznych, często uzupełniających jedynie dochody rybaków, i o XIV-wiecznych wytwórcach pracujących na zlecenie Krzyżaków, nazywa ich bursztyniarzami. Od momentu powstania w roku 1477 bractwa cechowego (Seelgerethe) i usamodzielnienia się mistrzów prof. Śliwiński przechodzi do określenia bursztynnik. W tym samym tomie doc. dr Edmund Kizik publikuje materiały źródłowe pod tytułem Varia do dziejów cechu bursztynników w Archiwum Państwowym w Gdańsku. Terminu bursztynnik używa w najnowszej publikacji o bursztynie krytyk sztuki prof. Tadeusz Adamek w książce Monstrancja bursztynowa z Bazyliki Św. Brygidy w Gdańsku (Gdańsk 2000).

Jedyną autorką książki obejmującej tematykę obróbki bursztynu i określającą ten zawód jako bursztyniarstwo jest Anna Pęczalska ze Świnoujścia, która w roku 1981 wydała "opowieści o bursztynie" pod tytułem Złoto Północy (Wyd. Śląsk). Książka ta była recenzowana przez prof. Barbarę Kosmowską-Ceranowicz, lecz jedynie w części dotyczącej złóż i mineralogii. Przetwórstwo jest opisane na podstawie obserwacji pracy w gdańskiej spółdzielni Bursztyny. Wyraźnie widać powierzchowność obserwacji i niezrozumienie istoty procesów obróbki: na przykład toczenie paciorków opisane jest jako operacja wykonywana na płaskiej tarczy diamentowej. We wczesnych pracach B. Kosmowskiej-Ceranowicz także pojawiał się termin bursztyniarz. Jednak w publikacjach ostatniego okresu przeszła na stronę bursztynnika. Trudno byłoby sobie wyobrazić inną postawę założycielki Stowarzyszenia Bursztynników i honorowego członka naszej organizacji.

Z dwóch możliwych terminów do nazwy Stowarzyszenie Bursztynników wybraliśmy ten bliższy sztuce i sprecyzowany w pracach naukowych. Bardziej zdecydowany w wyborze określenia zawodu okazał się Główny Urząd Statystyczny, który na początku roku 1996 wydał oficjalną, obowiązującą do dziś "Klasyfikację zawodów i specjalności", zamieszczając w niej tylko termin bursztynnik z numerem statystycznym 7330101, całkowicie pomijając bursztyniarza. Pomimo tego w późniejszej uchwale Związku Rzemiosła Polskiego nr 44/99, dotyczącej szkolenia dorosłych osób na tytuł mistrzowski, gusowskiej nomenklatury nie użyto, lecz skonstruowano opisową "wytwórca wyrobów z bursztynuó. Co dziwniejsze, dla szkolenia młodocianych uczniów w rzemiośle nie przewiduje się żadnej bursztynowej specjalności. W jeszcze gorszej sytuacji są koledzy z bratniego stowarzyszenia, rzeczoznawcy jubilerscy. Nie zna tej specjalności ani rzemiosło, ani GUS, który zalicza ich do zbiorowej kategorii "pozostałych specjalności jubilerskich, złotniczych i pokrewnych", nr statystyczny 7310390. W Gdańsku opcje się równoważą: prezydent Paweł Adamowicz przysłał mi na 75-lecie urodzin życzenia jako "mistrzowi sztuki bursztyniarskiej", a wojewoda pomorski Tomasz Sowiński w tym samym dniu podziękował mi za "popularyzację sztuki bursztynniczejó. Obydwie formy są mi równie miłe, choć sam preferuję bursztynnika.


[ drukuj ]


Źródło wiadomości:
promocyjny