Strona główna | Linki | Katalog | Ogłoszenia | PTGEM | Subskrybcja | Ustaw startową | Do ulubionych | Poleć znajomym | Zaloguj się   
Galwanotechnika
Konserwacja
Raporty
Trendy
Technologie
Nauka
Technika
Prezentacje

Aktualny numer
Szukaj w serwisie

Złocenie w ogniu
Sławomir Safarzyński
W dawnych warsztatach złotników powszechnie pokrywano przedmioty srebrne lub miedziane cienką warstewką złota, stosując „złocenie na amalgamat”, zwane także „złoceniem w ogniu”
Jak stara jest ta technika, potwierdzają zapisy na papirusach tebańskich z III/IV w. Przy złoceniu w ogniu wykorzystywano łatwość rozpuszczania w rtęci wielu metali, w tym i złota. W wyniku tego procesu powstawał odpowiedni amalgamat, z którego następnie odparowywano rtęć, uzyskując dobrze przylegającą warstewkę złota.
Stare złocenia wykonane metoda ogniowa stosunkowo łatwo można rozpoznać, zwłaszcza gdy powierzchnia obiektu jest przetarta i pokaleczona. Ubytki złota wyglądają tak
jakby jego warstwa miejscami odłuskała się i wykruszyła, osłaniając podłoże. Daje to efekt zbliżony do odpadającego tynku.

Przygotowanie amalgamatu wymagało dużego doświadczenia i umiejętności. Benvenuto Cellini tak pisze na ten temat: „Oko twe i czucie twej ręki powie ci, kiedy złoto złączy się dokładnie z rtęcią. Wielka uwaga i ostrożność musi być podjęta, by zażyć tę solucję mieszaniem tak trzeba, bowiem – jeśli trzymasz byt długo – złoto, a raczej amalgamat otrzymasz zbyt gruby, z drugiej zaś strony, jeżeli trzymać będziesz za krotko, zbyt cienki będzie, a złoto nie wymiesza się dobrze. Wielka uwaga, jakiej tu potrzeba, tylko udziałem doświadczenia być może”. Do przyrządzenia amalgamatu złota stosowano czysty kruszec, rozwalcowany na bardzo cienką blaszkę, a w okresie późniejszym również kryształy chlorku złota. Amalgamat przyrządzano w następujący sposób. W tygielku, którego ścianki wewnętrzne przecierano gęstą warstwą kredy spławionej (szlamkredy) dla zapobieżenia przywierania do nich cząsteczek rtęci, umieszczano złoto i ogrzewano do temperatury żarzenia. Do mocno zagrzanego tygielka wlewano rtęć (7-8 g na 1 g złota) i mieszano żelazną sztabką metale tak długo, aż złoto całkowicie się rozpuściło w rtęci. Zawartość tygla wylewano następnie do naczynia, napełnionego zimną wodą. Amalgamat należało studzić dość szybko, gdyż przy zbyt wolnym ochładzaniu wytrącały się kryształy złota. Kryształy te czyniły powstałą masę nieużyteczną. Otrzymany amalgamat miał być dostatecznie spoisty i miękki – aby można było z niego lepić figury – podczas wygniatania palcami nie powinno się w nim wyczuwać twardych grudek złota. Gdyby takie drobinki były obecne w sporządzonym stopie, należało go raz jeszcze zagrzać po wcześniejszym osuszeniu bibułą, w celu uniknięcia pryskania wody przy ponownym podgrzewaniu. Amalgamat z rtęci i chlorku złotowego przyrządzano zagrzewając rtęć w łyżce żelaznej i dodając chlorku złotowego. Drobne cząsteczki chlorku złotowego przy mieszaniu z łatwością się rozpuszczały. Należycie przyrządzony amalgamat dawał się rozcierać jak miękka pasta, ale nigdy nie powinien być tak rzadki, by podczas procesu nacierania częściowo się rozpływał. Ogrzewanie przedmiotu pokrytego amalgamatem nad żarzącym paleniskiem.
Oczyszczony przedmiot zagruntowany za pomocą pędzla nasączonego wodnym roztworem azotanu rtęciowego.

Przygotowanie powierzchni przedmiotu złoconego
Przed nałożeniem warstwy amalgamatu powierzchnię przeznaczoną do złocenia należało wyżarzyć, aby usunąć tłuszcze, a następnie trawić (bejcować) w roztworze wodnym kwasu siarkowego i przeszczotkować. Tak oczyszczony przedmiot zanurzano, celem zagruntowania w wodnym roztworze azotanu rtęciowego. Podczas zagruntowania przedmiot pokrywał się cienką warstewką rtęci, stanowiącą właściwy podkład dla amalgamatu. Większe przedmioty, nie mieszczące się w naczyniu , zagruntowywano przecierając je pędzlem zanurzanym w roztworze azotanu rtęciowego, do czasu gdy utworzyła się na powierzchni dostatecznie gruba warstewka rtęci metalicznej. Elementy przygotowane do złocenia. Przed nałożeniem warstwy amalgamatu powierzchnię przeznaczoną do złocenia wyżarzono, aby usunąć tłuszcze, a następnie trawiono w roztworze wodnym kwasu siarkowego i przeszczotkowano.


Nanoszenie amalgamatu
Amalgamat złota przenoszono na przedmiot małą łopatką miedzianą, zrobioną na wzór drewek do modelowania. Posługiwano się również nóżką zajęczą lub szczoteczką z trawy morskiej. Szczotki były praktyczniejsze od łopatek, gdyż można było nimi substancję równomierniej rozprowadzać. Amalgamat, przeniesiony na powierzchnię przedmiotu należało dokładnie rozetrzeć, gdyż tylko tą drogą otrzymać można było na przedmiocie równomierną powłokę złota. W tym celu, po nałożeniu masy gładzono powierzchnię pędzlami o miękkim włosie. Po amalgamowaniu podgrzewano przedmiot nad żarzącym paleniskiem, starając się ogrzać go ze wszystkich stron jednakowo. Stop stawał się z początku bardziej płynny. Zanim przedmiot zagrzał się do całkowitego odparowania rtęci, zdejmowano go znad paleniska. Kontrolowano czy wszystkie miejsca są pokryte i czy nałożona warstwa jest równomiernej grubości. W razie potrzeby uzupełniano braki i rozcierano amalgamat szczotką, aby dalej go ogrzewać. Z chwilą, gdy amalgamat nie dawał się dalej rozcierać, odparowywano go tak długo, aż ślady rtęci zniknęły i zżółkła powierzchnia. Po zaprzestaniu ogrzewania kontrolowano powłokę i w razie znalezienia miejsca, niepokrytego złotem, uzupełniano braki i ponownie odparowywano rtęć. Grubsze powłoki złota uzyskiwano przez powtarzanie wielokrotne procesu powlekania amalgamatem i odparowywania rtęci. Uzyskiwano pokrycia o grubości od 1 do 3,5 mikrona. Pozłacanie ogniowe dawało dobre rezultaty, gdy wykonujący je złotnik posiadał wystarczające umiejętności i wiele rutyny. Miało to znaczenie zarówno przy pozłacaniu przedmiotów o równych płaszczyznach (chodziło o jak najbardziej równomierne rozdzielenie amalgamatu), jak i przy przedmiotach plastycznych, sztancowanych lub cyzelowanych (trajbowanych). Przy przedmiotach silnie profilowanych często się zdarzało niedoświadczonemu złotnikowi nałożenie grubszej warstwy amalgamatu we wgłębieniach. Oczywiście trzeba było ten nadmiar usunąć, jednocześnie dbając o to, by miejsca wypukłe miały grubszą powłokę złota, gdyż są one bardziej narażone na ścieranie się w trakcie używania. Zaznaczyć należy, że pozłacanie ogniowe winno być wykonane w ten sposób, by ślady rtęci nie dostawały się na narzędzia lub inne przedmioty, które znajdują się w warsztacie. Często przez nieuwagę ślady rtęci łatwo przenoszono na złoty materiał roboczy, wytwarzając na nim trudne do usunięcia plamy.Osadzona warstwa złota matowa o zabarwieniu blado-żółtym, w niczym nie przypominającym szlachetności powłok złotniczych.
 

Obróbka wykończeniowa po złoceniu
Wygląd uzyskiwanej powłoki złotej w procesie „złocenia w ogniu” nie zachwycał. Osadzona warstwa była matowa o zabarwieniu bladożółtym, w niczym nie przypominającym szlachetności powłok złotniczych. Dlatego ostudzony przedmiot złotnicy poddawali niekiedy przeróżnym dodatkowym zabiegom, takim jak nacieranie woskiem, boraksem, dodatkowemu ogrzewaniu itp. Czasami dla uzyskania lepszego połysku wycierano pozłoconą powierzchnię szczoteczką maczaną w roztworze korzenia ślazowego. Końcową fazę obróbki stanowiło polerowanie, przeważnie wykonywane obłym kawałkiem krwawnika lub agatu, maczanym w occie. Kolory nadawano za pomocą tak zwanego wosku złotniczego. Chcąc uzyskać czerwonawą pozłotę nakładano mieszaninę wosku żółtego wymieszanego z grynszpanem, boraksem lub ałunem. Jeżeli potrzebne było uzyskanie barwy intensywnie żółtej, do wosku dawano zamiast grynszpanu siarczan cynku i siarczan żelaza. Przedmioty jeszcze gorące powlekano woskami, a następnie tak mocno wygrzewano nad węglami, aby wosk całkowicie się wypalił. Następnie zanurzano w wodzie, a na koniec oczyszczano za pomocą szczotki metalicznej moczonej w occie lub rozcieńczonym kwasie azotowym. Pozłotę, jeżeli miała być błyszcząca, polerowano kolkotarem z wodą zakwaszoną octem. Części, które miały pozostać matowe, powlekano stopioną mieszaniną saletry, soli kuchennej i ałunu. Do wytworzenia kolkotaru, jak dawni chemicy nazywali tlenek żelaza, stosowano siarczan żelaza, który tak długo prażono, aż całkowicie eliminowano tlenki siarki. Im prażenie trwało dłużej, tym kolkotar miał większą wartość. Równie ważny był dobór grynszpanu. Grynszpan (po polsku zieleń miedziana) jest to zasadowy octan miedzi. Był dostępny dla złotników w dwóch wersjach, niebieskawej i czysto zielonej. Rodzaj użytego grynszpanu do sporządzenia barwiącego wosku wpływał na uzyskiwany odcień barwy złota. Grynszpan o odcieniu niebieskim uzyskiwano pokrywając stare blachy lub inne przedmioty miedziane wytłoczynami z winogron – pozostałościami powstałymi przy produkcji wina – w pomieszczeniach silnie wietrzonych. Drugi rodzaj zieleni miedzianej uzyskiwano przez zwilżenie octem blachy miedzianej, przy dostępie tlenu. Oba rodzaje zieleni miedzianej są mieszaniną rożnych związków kwasu octowego z tlenkiem miedziowym i miedziawym, w rożnych proporcjach. Należy w tym miejscu nadmienić, że większe możliwości kolorystyczne uzyskujemy stosując pozłacanie galwaniczne. Dodatkowo elektrolityczne nakładanie złota daje w pełni kontrolę nad grubością osadzanej warstwy, umożliwia w jednym etapie powstawanie warstw o dowolnej grubości (znacznie grubszych niż w metodzie ogniowej, a przy tym bez trującego działania par rtęci).
Zagrożenia przy stosowaniu złocenia ogniowego
Obecnie metoda złocenia w ogniu nie jest stosowana w złotnictwie. Niekiedy dla celów konswatorskich próbuje się ją zastosować.
Pozłacanie ogniowe związane jest z tworzeniem się mocno trujących oparów rtęci, których powstanie jest w praktyce prawie niemożliwym do uniknięcia, szczególnie przy pozłacaniu większych przedmiotów. Pary rtęci wywołują zapalenia pojedynczych organów ciała (oczu, gardła), bądź też chorobę całego organizmu (przy dłuższym kontakcie). Z uwagi na powyższe zagrożenia, odparowywanie rtęci odbywać się powinno w takich warunkach, by wykonujący był jak najmniej narażony na ich działanie. Przepisy, jak i wysokie koszty budowy dygestoriów z układem wychwytywania par rtęci spowodowały, że technika ta nie jest stosowana we współczesnych pozłotnisctwie.

Końcowa faza obróbki przedmiotu pozłoconego. Polerowanie wykonane za pomocą agatu.

[ drukuj ]


Źródło wiadomości:
1(7)




Wydawca    Redakcja    Prenumerata    Reklama    Pomoc    Polityka prywatności    
Wszelkie prawa zastrzeżone.