Komu przeszkadzają szkolenia gemmologiczne finansowane przez Unię Europejską?
Tomasz Sobczak
Polskie Towarzystwo Gemmologiczne, we współpracy z Centrum Edukacyjnym Omega, zorganizowało w latach 2005-2007 profesjonalne i kompleksowe szkolenia gemmologiczne (diamenty i kamienie szlachetne), finansowane całkowicie z funduszy Unii Europejskiej. W 2008 r., wspólnie ze Szkołą Wyższą Rzemiosł Artystycznych i Zarządzania we Wrocławiu, wystąpiono o kolejne dotacje na lata 2009-2010. Niestety nie wszystkim było to na rękę...
Ze szkoleń całkowicie finansowanych przez UE, a prowadzonych przez PTGem, skorzystało 120 osób. Poziom prowadzonych zajęć został wysoko oceniony przez audytorów z Zespołu ds. Mierzenia Jakości Pracy. Wykładowcami były osoby od lat związane z branżą jubilerską, posiadające odpowiednią wiedzę, wykształcenie i doświadczenie, zarówno pedagogiczne jak i zawodowe: mgr B. Dembowska, prof. B. Kosmowska-Ceranowicz, dr W. Łapot, J. Ożdżeński, mgr E. Rakowicz, dr inż. N. Sobczak oraz dr inż. T. Sobczak. Z przeprowadzonych badań wynikało, że 97% uczestników szkoleń uznało je za odpowiadające potrzebom, a 98% było w pełni zadowolonych z udziału i uzyskanej wiedzy. Wszyscy byli zadowoleni oprócz pewnej grupy osób, które dosyć głośno wyrażały swoją dezaprobatę i były przeciwne szkoleniu nowych znawców czy rzeczoznawców diamentów i kamieni szlachetnych. Nowi, młodzi i wykształceni ludzie to większa konkurencja dla starych wyjadaczy, to dotyczący nie tylko naszej branży. Tak więc kolejna edycja bezpłatnych szkoleń została zablokowana. Stwierdzenie komu na tym zależało zostawiam ocenie Czytelników. Otrzymanie dotacji związane jest z opracowaniem projektu i wymaga wielu starań (ankiety, opinie, kosztorysy, uzasadnienia i p.). Warunkiem jego wdrożenia jest akceptacja przez Urząd Pracy, odpowiedni dla miejsca prowadzenia projektu (w tym przypadku Dolnośląski Wojewódzki Urząd Pracy w Wałbrzychu). Akceptacja wymaga z kolei audytu, polegającego na ocenie projektu przez wyznaczonych opiniodawców, czyli znawców branży jubilerskiej (gemmologów, jubilerów i in.). Przedstawiony na lata 2009-2010 projekt uzyskał bardzo wysoką ocenę jednego z audytorów (podobny projekt z lat 2005-2007 został bez problemów zaakceptowany w Warszawie), natomiast drugi z oceniających, nie zostawił na projekcie suchej nitki. Według niego prowadzenie takich szkoleń, np. z dziedziny diamentów jubilerskich, jest niecelowe bowiem (cytuję tylko niektóre z jego „argumentów”): 1. „W rejestrze SRJ znajduje się wykaz 55 rzeczoznawców diamentów w Polsce, który to skład wyczerpuje zapotrzebowanie na usługi w tej dziedzinie – badanie, identyfikacja i wycena diamentów”. Komentarz: zakaz konkurencji i szkolenia nowych rzeczoznawców w wolnym kraju zakrawa na kpinę. 2. „Projektodawca pisze, że przeprowadził już 2 takie projekty na terenie woj. mazowieckiego, w którym brało udział 120 osób, nie wskazuje jednak czy w tej grupie znalazł się ktoś, kto został wpisany do rejestru SRJ”. Komentarz: nikt nie został wpisany. Wstępowanie do danej organizacji jest, jak na razie w demokratycznym kraju, dobrowolne. Dziwi i niepokoi jednak fakt braku chętnych do zasilenia szeregów tej organizacji. 3. „Projekt nie uwzględnia możliwości językowych uczestników – specjalistyczna literatura z tego zakresu ukazuje się głównie w języku angielskim i niemieckim – nie ma tłumaczeń na język polski. Ostatnie opracowania o tej tematyce pochodzą z lat 70.”. Komentarz: należy tylko ubolewać, że oceniający nie przeczytał od ponad 30 lat żadnej książki gemmologicznej, których od tamtej pory wydano kilkadziesiąt, w tym także kilka z dziedziny badania, identyfikacji i wyceny diamentów jubilerskich, np.: W. Łapot: Diament praktikum gemmologiczne, 2003; W. Łapot: Syntetyczne diamenty jubilerskie, 2007; T. Sobczak & N. Sobczak: Diamenty jubilerskie, wyd. I, 1996; T. Sobczak & N. Sobczak: Diamenty jubilerskie, wyd. II poprawione i uaktualnione, 2004. 4. „To, że szkolenia prowadzone są przez absolwentów Niemieckiego Towarzystwa Gemmologicznego, Wysokiej Rady Diamentów i Amerykańskiego Instytutu Gemmologii, nie oznacza, iż uzyskany przez uczestników certyfikat „znawca diamentów” ma jakąkolwiek wartość rynkową”. Komentarz: z kontekstu opinii można wywnioskować, że wydawane w Polsce certyfikaty dzielą się na: nie mające wartości rynkowej i mające wartość rynkową (znajomi oceniającego). 5. „Projektodawca nie posiada wymaganego potencjału finansowego, zasobów ludzkich, kadr oraz sprzętowego do realizacji przedsięwzięcia”. Komentarz: nasuwa się pytanie, jakie kwalifikacje trzeba mieć, żeby prowadzić szkolenia, bowiem oceniający zwraca uwagę, że wykładowcy wymienieni na wstępie artykułu to osoby bez kwalifikacji (pozdrawiam wszystkich Państwa). Jeżeli absolwenci najlepszych ośrodków gemmologicznych, osoby z tytułami naukowymi oraz wieloletnią praktyką zawodową i pedagogiczną nic nie potrafią, to nasuwa się pytanie jakie wspaniałe wykształcenie, wiedzę i kwalifikacje posiada w tej dziedzinie oceniający. Co prawda, strach pomyśleć gdzie je zdobył, jeżeli deprecjonuje ośrodki gemmologiczne z krajów zachodnich.
6. „Aby prowadzić szkolenia z dziedziny diamentów trzeba mieć: mikroskop, spektroskop (?), proporcjoskop i zestaw kamieni porównawczych”. Komentarz: teza ta jest nad wyraz odkrywcza oraz świadczy o wysokim poziomie intelektualnym i dużej wiedzy jej autora. Tendencyjność powyższej opinii nie pozostawia chyba wątpliwości, kto i w jakim celu ją napisał. Wiedza oceniającego projekt o polskim rynku jubilerskim jest wręcz porażająca, albo sądząc po wypisywanych głupotach, była pisana na zamówienie. Wydana opinia dyskredytuje całkowicie jej autora. To namacalny przykład obrony przez oceniającego partykularnych interesów określonego środowiska.