Strona główna | Linki | Katalog | Ogłoszenia | PTGEM | Subskrybcja | Ustaw startową | Do ulubionych | Poleć znajomym | Zaloguj się   
Aktualności
Informacje
Prawo
Trendy
Stowarzyszenia

Aktualny numer
Szukaj w serwisie

Powrót
Bożena Gzella-Leder
    Od zawsze pociągała go harmonia linii i kształtów. Ich wzajemne relacje, delikatne przejścia, zmiany, subtelne przenikania. Jego biżuteria to zazwyczaj oszczędna kompozycja przestrzenna, prosta, bez zbędnej narracji, niemal ascetyczna.
   Przygoda z biżuterią poznańskiego twórcy Tomasza Ogrodowskiego rozpoczęła się w latach osiemdziesiątych, kiedy podjął pracę w Pracowni Projektowania Biżuterii w Łódzkiej Akademii Sztuk Pięknych. Pomagał wtedy studentom realizować projekty, sam ucząc się przy okazji rzemiosła. Dał się pochłonąć nowej pasji bez reszty. Już na początku swojej pracy twórczej eksperymentował, łączył materiały, szukał nowych środków ekspresji, redukując przy tym formę, często zmierzając ku geometrii.
Prace z tamtego okresu mogą wydawać się jeszcze mało spójne, takim wspólnym łączącym je pierwiastkiem zdaje się być duch konstruktywizmu. Artysta nazywa go konstruktywizmem logicznym, który często zmierza ku minimalizmowi. Chodziło o proste zestawienia powierzchni, brył, ale w jakimś porządku, widocznej równowadze fizycznej. Prace z tamtego okresu przypominają elementy maszyn, które w swojej zwiewnej poetyckości nie są jednak bezduszne. Ten nurt dążenia do prostoty, przejrzystości kompozycji, czystej formy wpisał się na stałe do twórczości Ogrodowskiego.

 

 Pod koniec lat osiemdziesiątych na legnicki konkurs „Kolor” powstają srebrne, jeszcze realistyczne brosze, przypominające kształtem skrzydła samolotu. Te dwie broszki są zwiastunem późniejszego okresu miękkich płaszczyzn. Blacha imitująca poszycie wygląda jak płótno. W późniejszych projektach Tomasz Ogrodowski stosuje inne materiały nie po to, by szokować widza, którego wciąga w intymną intrygę, ale po to, by uzyskać efekty niemożliwe do osiągnięcia w metalu. Najważniejszy jest pomysł i jemu artysta podporządkowuje proces twórczy. Forma służy idei jako środekwyrazu. Widzimy to wyraźnie w pierścionkach zaprojektowanych na dziewiąty Ogólnopolski Przegląd Form Złotniczych „Srebro 96” BWA w Legnicy oraz w bransolecie i broszy, które powstały na wystawy krakowskie Camelota 1115 zorganizowane w 1997 roku w galeriach Skarbiec i Ofir. Na ażurowe formy, szkieletów konstrukcyjnych artysta naciąga nylon. Powstają intrygujące przedmioty, ascetyczne, o magicznej aurze, piękne w swojej prostocie.
W latach dziewięćdziesiątych Ogrodowski eksperymentuje z technologią. Tworzy cykl biżuterii odlanej w ziemniaku. Ze względu na nietrwałość formy efekt końcowy bywa nieprzewidywalny. Wtedy powstają Amulety oraz seria zmysłowo zdeformowanych, odlanych w ziemniaku pierścieni, zwieńczonych ciekawą przestrzenną kompozycją.
Ostanie kilka lat Tomasz Ogrodowski spędził na projektowaniu komputerowych modeli biżuterii. Jak przyznaje, wydawało mu się, że wreszcie znalazł to, co lubi. Coś, co łączy jego wszystkie życiowe pasje. Tajemnicza magia elektroniki, precyzja, topografia powierzchni trójwymiarowych, no i biżuterii. Niestety odszedł ze środowiska, zawiesił udział w konkursach i wystawach. Zaproszony do wystawy w 2009 roku, wrócił po prawie dziesięciu latach milczenia. Oprócz przedmiotów znanych, podziwianych, nagrodzonych są nowe prace zaprojektowane specjalnie na Targi Złoto Srebro Czas.
[ drukuj ]


Źródło wiadomości:
3(9)




Wydawca    Redakcja    Prenumerata    Reklama    Pomoc    Polityka prywatności    
Wszelkie prawa zastrzeżone.