Na bałtyckiej plaży widocznej z okien dyrekcji Kaliningradzkiego Kombinatu Bursztynowego funkcjonującego w osiedlu Jantarny, niecały kilometr od sortowni urobku z odkrywek, zdjęto na przełomie lat 80. i 90. kilka metrów nadkładu, usypując z niego groblę oddzielającą przyszłą odkrywkową kopalnię od morza. Był to koszt dostępu do złoża wielokrotnie niższy niż w istniejącej od połowy lat 70. wielkiej i głębokiej (dochodzącej do 57 m od powierzchni gruntu) odkrywki zwanej "Primorską", a w rzeczy samej położonej w sporej od morza odległości. Okazało się przy tym, iż złoże w nowej kopalni daje 4-5 razy więcej bursztynu z każdego metra sześciennego urobku.
Stąd wynikła nagła obfitość zaopatrzenia nie tylko własnych przetwórni kombinatu, lecz i wielu powstających w nowej Rosji spółek, nastawionych bardziej na handel niż na przetwórstwo surowca. Magazyny kombinatu nie odnotowały zresztą znaczniejszego przyrostu wydobycia, a to za sprawą poluźnienia reżimu policyjnego i w konsekwencji dość powszechnego zaboru najokazalszych bryłek bursztynu przez personel obsługujący kopalnię i sortownię.
Nowa kopalnia zwana "Działką Plażową" (ros. Plażewoj uczastok) mimo swej atrakcyjności nigdy nie była dostatecznie zabezpieczona przed morskimi sztormami. Już w 1994 r. grobla czy raczej tama oddzielająca miejsce pracy koparek od morza została w wielu punktach przerwana i cały obszar eksploatacyjny znalazł się pod wodą. Wydobycie przeniesiono wówczas nieco na południe, pozostawiając nienaruszony odcinek plaży około 200 m, chroniący przed przepływem wody.
Zapewne w dziedzinie technologii wydobywczej niewiele zmieniono pod względem ochrony przed morskimi wodami, bowiem w końcu roku ubiegłego powtórzyło się kompletne zalanie odkrywki. Tym samym zostało utracone główne źródło zaopatrzenia, dające ponad 50% całego uzysku surowca jubilerskiego dla rozbudowanej w międzyczasie bazy przetwórczej.
Skutki będą znacznie dotkliwsze niż w roku 1994. Wtedy istniały znaczniejsze niż dziś zapasy surowca i w magazynach kombinatu, i w wytwórniach wyrobów bursztynowych, przyzwyczajonych do permanentnego deficytu zaopatrzenia, charakterystycznego dla gospodarki realnego socjalizmu. Teraz potrzeby przetwórstwa wzrosły co najmniej dwukrotnie (szczególnie w Polsce i na Litwie), a zapasy stopniały pod wpływem ciągłego nadmiaru podaży surowca nad zużyciem przez okres ostatnich pięciu lat.
Względna taniość surowca z Rosji doprowadziła do upadku jedyną legalną kopalnię w Polsce. U nas bowiem, w przeciwieństwie do Federacji Rosyjskiej, obowiązują bardzo ostre wymagania w dziedzinie ochrony środowiska i związana z nimi kosztowna procedura poszukiwań, projektowania procesów wydobywczych, koncesjonowania i wysokie opłaty na centralne i lokalne fundusze za korzystanie z zasobów naturalnych. Ciągle rosną też żądania finansowe właścicieli terenu w zakresie opłat dzierżawnych. Ponadto wysokie podatki lokalne oraz od dochodu, wymierzane od ujawnionej wartości wydobytego surowca, zniechęcają do podejmowania ryzyka eksploatacji rozproszonych nagromadzeń bursztynu w delcie Wisły.
Praktycznie więc zależymy od postawy rosyjskiego monopolisty.
A postawa okazała się twarda: 1. zakaz wywozu z Rosji surowca jubilerskiego większej granulacji; 2. podwojenie cen za surowiec drobny (nawet za okruchy na nalewki spirytusowe); 3. przymus korzystania w imporcie z pośrednictwa wybranej spółki zarejestrowanej w Polsce, lecz z przewagą kapitału rosyjskiego. Mamy więc w gospodarce bursztynem przedsmak przyszłej sytuacji w dostawach gazu z jednego tylko źródła.
Możliwe jest jednak proste wyjście z zagrożenia dla tak pięknie rozwiniętego eksportu biżuterii z charakterystycznym dla Polski kamieniem. Może obawa przed utratą przychodów dewizowych i nagłym skokiem bezrobocia w rosnącej dotąd dziedzinie gospodarki skłoni wreszcie władze lokalne i centralne do nałożenia na inwestorów w strefie kopalnych plaż w delcie Wisły obowiązku wypłukania bursztynu przed zabetonowaniem terenu.
Dotyczy to szczególnie miasta Gdańska i gminy Pruszcz Gdański, których "zasługą" jest niedawne zabudowanie całych kilometrów kwadratowych bursztynodajnych terenów pod Rafinerią Nafty i Macro Cash & Carry. Ale prawdziwa inwazja dopiero się szykuje: kilkanaście kilometrów południowej dwupasmowej obwodnicy na kierunku warszawskim, trasa Sucharskiego od nowego mostu wantowego na Martwej Wiśle na Zaspę, wielka baza kontenerowa koło bursztynodajnych Stogów, dalsza rozbudowa rafinerii i baz paliwowych. To wszystko na żyznych żuławskich terenach, pod których powierzchnią leżą najcenniejsze dary Bałtyku z czasu jego powstawania - klasyczne odmiany bursztynu. To po takie odmiany surowca dążyli kupcy antycznymi szlakami bursztynowymi i z takich odmian powstawały najsłynniejsze bursztynowe majstersztyki w złotym okresie nowożytnym.
Mądra i odpowiedzialna Rada Gdańska w I Rzeczypospolitej bursztynowych skarbów na swoim terytorium strzegła z całą stanowczością, czego jak dotąd nie można powiedzieć o Radzie współczesnej.
|