W czasopiśmie „Polski Jubiler” nr 2 (28) 2005, strona 14, 16, w tekście pod tytułem: „Złoto w Polsce Ludowej”, w akapicie/podrozdziale p.t. „Upaństwowienie jubilerskich firm” czytamy:
„... Innych drobnych wytwórców i rzemieślników zrzeszono w różnych spółdzielniach pracy lub spółdzielniach rzemiosła ludowego i artystycznego. W Warszawie utworzono Spółdzielnie: Zegarmistrzów, Złotników i Grawerów, spółdzielnię „Orno” (zrzeszającą artystów plastyków). W Krakowie powołano spółdzielnię „Imago Artis”, w Poznaniu „Rytosztukę” oraz utworzono małe punkty usługowo-wytwórcze, zrzeszone w Spółdzielczości Zaopatrzenia i Zbytu. W ramach Zrzeszenia Katolickiego w Warszawie dla produkcji przedmiotów kultu religijnego utworzono zakłady „Veritas” i „Ars Christiana”.
Niniejszym prostuję i przypominam, że spółdzielnia ORNO, ktora jako żywo nie powstała w procesie upaństwowienia jakiejkolwiek firmy jubilerskiej, nie zrzeszała artystów plastyków w większej ilości niż jakakolwiek inna cytowana społdzielnia tamtych czasów. W praktyce ilość artystów plastyków w ORNO sprowadzała się do osoby Adama Jabłońskiego – kierownika artystycznego społdzielni od 1953 roku (może jeszcze kilku osób).
Jest prawdą, że w początkowej fazie twórca społdzielni Romuald Rochacki planował oprzeć się na grupie artystów plastyków, niestety zamierzenie to nie zostało zrealizowane i od początku swego istnienia, czyli od roku 1949, w gronie ORNO chyba (o ile dobrze pamiętam) nie było artystów plastyków poza wspomnianym Adamem Jabłońskim. Sądzę, iż nieporozumienie może zasadza się na nieznajomości faktu, iż spółdzielnia ORNO od samego początku swego istnienia była zorganizowana i funkcjonowała na klasycznych zasadach Williama Morrisa, ojca odrodzenia rękodzieła artystycznego na świecie. Jedną z podstaw zasad morrisowskich jest założenie, iż każda ludzka jednostka dysponuje twórczym potencjałem na swoją miarę. Dla rozwoju tegoż potencjału od początku istnienia spółdzielni prowadzono stale szkolenie artystyczne obejmujące wszystkich członków spółdzielni. Szkolenie prowadzone było przez najwybitniejszych artystów tamtych czasów, zajmujących się pracami w metalu – począwszy od osoby Henryka Grunwalda, działał tam też artysta plastyk Andrzej Milwicz oraz wspomniany Adam Jabłoński.
Słuszność założeń morrisowskich, sprawdzonych w przeszło wówczas półwiecznej praktyce całego świata, potwierdziła się natychmiast. Każdy członek spółdzielni, będąc w trybie ustawicznego szkolenia artystycznego, projektował, a projekty po uzyskaniu oceny właściwej komisji wchodziły do krótkoseryjnej, rękodzielniczej „produkcji”. Błyskawicznie wytworzył się specyficzny, rozpoznawalny styl „ornowski”. Stąd, przeszło pół wieku po tych wydarzeniach, można mieć wrażenie, iż spółdzielnia ORNO zrzeszała artystów plastyków.
Nieliczni członkowie spółdzielni z czasem ukończyli studia na Akademii Sztuk Pięknych. Mam tu na myśli przede wszystkim osobę zapoznanego dziś artysty plastyka Wiktora Chruckiego, wybitnego nie tylko w dziedzinie pracy w srebrze, ale też znakomitego grafika, rysownika i karykaturzysty. Zachowane do dziś karykatury ołówka Wiktora Chruckiego, przedstawiające osoby z czasów początków spółdzielni, dobrze oddają klimat, w którym „najnormalniejsi” ludzie bez plastycznego wykształcenia akademickiego, lecz na skutek właściwej atmosfery, podejścia i szkolenia wyzwalającego naturalny potencjał twórczy każdego człowieka, tworzyli prace na dobrym poziomie artystycznym.
Artyści plastycy z dyplomami ASP dołączyli do spółdzielni później, chyba w latach sześćdziesiątych, i było ich nie więcej niż kilka osób w składzie wieloosobowej załogi spółdzielni.
Jacek A. Rochacki
Więcej o spółdzielni ORNO w PJ nr 2 (10) 2000 w tekście „ORNO – życiowa pasja Romualda Rochackiego” autorstwa Katarzyny Paciorek-Rudkowskiej.
|
Flakonik na perfumy, srebro; Romuald Rochacki
|
|