Polski Jubiler

 NUMER ARCHIWALNY

Polski Jubiler Nr 3 (17) 2002

Na ok³adce:
Ewa Rudowska, naszyjnik, kolczyki, z³oty medal "Gold Virtuosi 2002" www.ewarudowska.pl

fot. Archiwum

W NUMERZE
Dyplomy 2002
    Pierwszego marca 2002 r. w klubie studenckim Forum Fabricum w £odzi mia³a miejsce obrona prac dyplomowych pierwszego rocznika absolwentów Pracowni Projektowania Bi¿uterii - Kolegium Mody ³ódzkiej Akademii Sztuk Piêknych. Ka¿da praca dyplomowa sk³ada³a siê z trzech równowa¿nych elementów:
- pracy teoretycznej, bêd±cej intelektualn± analiz± wybranego tematu;
- dokumentacji, która w optymalny sposób (fotografia, rysunek, projekcja wideo, animacja komputerowa, instalacja przestrzenna lub pokaz mody) pozwala³a prze¶ledziæ ¼ród³a inspiracji autora i kolejne etapy procesu realizacji pracy dyplomowej;
- obiektów z³otniczych / kolekcji bi¿uterii.
    Poniewa¿ mia³em okazjê byæ promotorem poni¿szych sze¶ciu dyplomów, pozwolê sobie omówiæ towarzysz±ce im za³o¿enia artystyczne oraz zaprezentowaæ sylwetki ich autorów.

Albert Kaleta - "Interpretacja pojêcia "metal szlachetny" - kolekcja bi¿uterii z ¿eliwa"
    Autor dyplomu pracuje w oddziale krakowskiej Huty im. Sendzimira jako projektant m.in. wyrobów dekoracyjnych, detali rze¼biarskich i pomników, wiêc naturaln± konsekwencj± jego zawodowej aktywno¶ci by³ wybór ¿eliwa jako materia³u idealnego do stworzenia kolekcji bi¿uterii. Stop ¿elaza z wêglem, charakteryzuj±cy siê doskona³± lejno¶ci± i stosunkowo nisk± cen±, wykorzystywany jest g³ównie w przemy¶le i metalurgii w raczej monumentalnych gabarytach, a przynajmniej zdecydowanie przewy¿szaj±cych skalê wyrobów jubilerskich. Dokumentacja fotograficzna codziennej scenerii huty z kilkutonowymi odlewami i wielkimi piecami niczym z fina³owej sceny Terminatora pozwala³a w pe³ni uporz±dkowaæ wra¿enia zwi±zane z wytopem ¿eliwa. Produktem ubocznym, a w³a¶ciwie odpadem przemys³owym w procesie odlewania surówki s± ¿eliwne odpryski, które w postaci kropel p³ynnego metalu spadaj± na ziemiê. W zale¿no¶ci od tego, czy o pod³o¿e uderz± w stanie ciek³ym, czy ju¿ wystudzone, przybieraj± formy strzêpiaste i wyd³u¿one lub kuliste i regularne. Na pierwszy rzut oka wygl±daj± podobnie, zw³aszcza rozsypane na kamiennej posadzce, jednak wra¿liwy obserwator potrafi w ich masie dostrzec du¿o wiêcej ni¿ tylko ma³o atrakcyjny materia³ do recyklingu. Zreszt± dok³adnie tak samo wygl±daj± w sortowniach stosy pere³ lub diamentów i dopiero wprawne oko fachowca pozwala rozdzieliæ je na grupy o ¶ci¶le okre¶lonych parametrach jako¶ciowych, stanowi±cych podstawê ich pó¼niejszej wyceny. Analogicznym etapem realizacji dyplomowej Alberta Kalety sta³a siê konieczno¶æ wyselekcjonowania ¿eliwnych odprysków wed³ug okre¶lonych zasad. Autor podzieli³ je na sze¶æ grup w zale¿no¶ci od kszta³tu, a nastêpnie z ka¿dej z nich zosta³ wybrany jeden reprezentant kilku tysiêcy przesortowanych, ¿eliwnych odprysków. Wbrew swej materialnej warto¶ci, zosta³y one potraktowane jak szlachetne kamienie, w przypadku których jedyn± dopuszczaln± interwencj± jubilersk± jest oprawa w z³oto. W ten w³a¶nie sposób powsta³a seria z³otych pier¶cionków, odlanych wed³ug woskowych modeli, a ich forma wyprowadzona jest z kszta³tu "linii brzegowej" ¿eliwnego odprysku, który stanowi centralny element bi¿uterii. Kolejna grupa sze¶ciu pier¶cionków nawi±zuje do estetyki ¿eliwnych odlewów przemys³owych. Tym razem pojêcie "materia³u szlachetnego" równie¿ zosta³o odwrócone. W masywnych pier¶cieniach, których szyny odlane s± z ¿eliwa, oprawione zosta³y naturalny rubin, szafir i diament. Ostatnim elementem obrony pracy dyplomowej by³o wskazanie przez autora na szereg zale¿no¶ci, które nie mniej ni¿ w przypadku z³ota s± wyznacznikiem "szlachetno¶ci" stosowanego przez niego tworzywa - choæby w³a¶ciwo¶ci fizyczne i chemiczne ¿eliwa (czego przyk³adem mog± byæ rury doprowadzaj±ce wodê do wersalskich fontann - wykonane w 1661 r. do dzi¶ nie wykazuj± ¶ladów korozji!). Je¶li zatem istnieje tylko warunkowana gie³dowymi notowaniami definicja "szlachetno¶ci" metalu, to Albertowi Kalecie w bardzo umiejêtny, a przy tym przewrotny sposób uda³o siê j± zakwestionowaæ i wykazaæ, ¿e na p³aszczy¼nie artystycznej to fakt ¶wiadomej, autorskiej kreacji jest wyznacznikiem prawdziwej warto¶ci.

Adriana Lisowska - "Przekrój i kontur - zasada kszta³towania bi¿uterii"
    Najbardziej schematycznym sposobem na zaprojektowanie bi¿uterii jest kartka papieru i o³ówek (ci, którzy nie potrafi± nawet rysowaæ, od razu zasiadaj± do fajnagla). Jest to równie¿ najpewniejszy sposób na to, aby w najlepszym razie odtworzyæ kolejn± wersjê jubilerskich schematów. W odró¿nieniu do stereotypowych metod pracy z³otnika dla Adriany Lisowskiej inspiracj± do tworzenia nowych form bi¿uterii sta³ siê zmys³ uwa¿nej obserwacji. Laureatka Grand Prix "Amberif Design Award 2001" (bry³ka bursztynu zalaminowana w cienkiej warstwie ¿ywicy z odci¶niêtymi ¶ladami linii papilarnych) równie¿ w swojej pracy dyplomowej zademonstrowa³a imponuj±c± umiejêtno¶æ "czytania otoczenia", wychwytywania impulsów z najbardziej nawet banalnych przedmiotów i sytuacji, a nastêpnie ich plastycznej transformacji, prowadz±cej do zaskakuj±cych rezultatów. Do pierwszego etapu pracy nad swym dyplomem autorka przyst±pi³a bez gotowego wyobra¿enia ostatecznego efektu, ale z wyobra¼ni± zaprogramowan± na rejestracjê obrazów z najbli¿szego otoczenia. Powsta³a wówczas ca³a seria fotogramów przedstawiaj±cych powiêkszenia detali architektonicznych, przypadkowych ¶ladów na chodniku lub murze, które ogl±dane w du¿ym powiêkszeniu ujawniaj± okre¶lon± prawid³owo¶æ swych konturów zbli¿onych do ko³a lub owalu. Kolejnym etapem pracy by³o przeniesienie tych do¶wiadczeñ na sylwetkê ludzk±. Poprzez seriê fotograficznych kadrów, a pó¼niej równie¿ przez rysowanie bezpo¶rednio na ciele modelki zamkniêtych linii i konturów, powsta³ szczegó³owy reporta¿ o kszta³tach nadgarstka, przedramienia, ³okcia, kolana itd. Na podstawie wniosków z tego fragmentu pracy cia³o modelki zosta³o zalane gipsem, a pó¼niej wed³ug negatywowych form autorka wykona³a seriê odlewów wiernie odwzoruj±cych wybrane fragmenty sylwetki. Nastêpnie gipsowe odlewy zosta³y pociête na plastry, a kszta³t ich przekrojów ujawni³ rzeczywisty przekrój cia³a modelki. Schematyczne wyobra¿enie ka¿e nam widzieæ w przekroju bransolety idealny owal, a w konturze obr±czki doskona³e ko³o. Tymczasem jest to jedynie przekrój jubilerskiego rygla, wynikaj±cego z parametrów tokarki, ni¿ fenomenu natury. Przekrój ludzkiego cia³a to kontury owalne, o kszta³tach tak niepowtarzalnych, jak niepowtarzalni s± poszczególni ludzie. Dlatego w³a¶nie istotne by³y dzia³ania na konkretnej modelce, a odlewy poszczególnych fragmentów jej cia³a pos³u¿y³y autorce do uformowania na nich bi¿uterii z cienkiego sprê¿ystego drutu ze z³ota, doskonale przylegaj±cego do cia³a i wiernie odwzoruj±cego sylwetkê. Obrêcze, zak³adane pod ró¿nymi k±tami na przedramiê, korpus, obojczyk, zgiêt± w ³okciu rêkê, itd., tworzy³y na modelce rodzaj subtelnego z³otego rysunku. Te same obiekty u³o¿one na p³aszczy¼nie pod³ogi przestawa³y byæ postrzegane jako bi¿uteria, a ich odbiór wiêcej mia³ wspólnego z kontemplacj± rze¼biarskiej instalacji. Równie ascetyczne w formie by³y przekroje d³oni modelki odlane w przezroczystym polimerze i podkre¶lone p³atkami z³ota. Sze¶cienne bry³y z a¿urowymi wyciêciami dok³adnie dopasowanymi do kszta³tu d³oni - od opuszków palców do przekroju ³okcia - stanowi³y drug± grupê obiektów odwo³uj±cych siê do tematu pracy. Ogl±dane w oderwaniu od sylwetki postrzegane by³y jako trójwymiarowy opis ludzkiego cia³a; za³o¿one przez modelkê natychmiast stawa³y siê bi¿uteri±, perfekcyjnie zintegrowan± z jej (i tylko jej) sylwetk±. Ostatnim elementem dyplomu bêd±cym zamkniêciem logicznego, spójnego i konsekwentnie zrealizowanego ci±gu my¶lowego, prowadz±cego autorkê od ogó³u do szczegó³u, by³a kilkuminutowa projekcja wideo, prezentuj±ca wykonan± bi¿uteriê na modelce. Mimo swej skrajnie oszczêdnej, utrzymanej w konwencji minimal-art stylistyce, obiekty Adriany Lisowskiej zachowuj± wszelkie cechy prawdziwie unikatowej, ekskluzywnej bi¿uterii haute couture, wykonanej "na miarê" dla jednostkowej posiadaczki.

Sylwia Morkiewicz - "Androgyn - mityczna obsesja idea³u"
    Wed³ug greckiej mitologii androgyn to istota ³±cz±ca w sobie cechy psychiczne obu p³ci. Odwo³uj±c siê do antycznej legendy, autorka chcia³a zwróciæ uwagê na liczne paradoksy zwi±zane ze wspó³czesnym pojmowaniem tradycyjnych ról kobiety i mê¿czyzny. Dobr± przestrzeni± do obserwacji tych zjawisk jest ¶wiat mody. Tradycyjnie mêskie i kobiece formy stroju lub galanterii dawno przesta³y ju¿ byæ tradycyjne. Uniseks wylansowany w latach 60. przez projektantów konfekcji - g³ównie ze wzglêdów ekonomicznych - okaza³ siê trendem o konsekwencjach du¿o powa¿niejszych ni¿ pozornie mog³oby siê wydawaæ. Dzisiaj czêsto jedynym sposobem identyfikacji garderoby jest kierunek wszycia rozporka. Wspó³czesny guru pret-a-porter Calvin Klein opracowa3 zapach "CK One" - przeznaczony zarówno dla kobiet, jak i mê¿czyzn. Powszechna uniformizacja spowodowa³a nie tylko dezorientacjê w ¶wiecie mody, ale tak¿e w ¿yciu spo³ecznym. Powszechn± praktyk± staje siê robienie karier zawodowych przez kobiety i korzystanie z urlopów macierzyñskich przez mê¿czyzn. Hokej w wydaniu ¿eñskim od dawna jest dyscyplin± olimpijsk±, a ¿akiet i krawat, podobnie jak marynarka i krawat to standardy zuniformizowanego wizerunku. Stawiaj±c siê w pozycji uwa¿nego obserwatora, autorka odnotowa³a liczne przyk³ady z obszaru literatury, filmu, popkultury, sportu i polityki, gdzie zewnêtrzny wizerunek i spo³eczny podzia³ p³ci ulega ujednoliceniu, a wspó³czesne kobiety i mê¿czy¼ni nieuchronnie przeobra¿aj± siê w jednop³ciowego androgyna - osobnika o nieokre¶lonej fizjologii i psychice. Wizualnym komentarzem tego zjawiska by³a dyplomowa kolekcja kilku przestrzennych aran¿acji sylwetki. Elementy stroju, galanterii, bi¿uterii i makija¿u zosta³y ze sob± przemieszane w sposób uniemo¿liwiaj±cy jednoznaczn± identyfikacjê p³ci modela/modelki. Karykaturalnej wielko¶ci krawaty zosta³y zestawione z parodi± typowego gorsetu, który zamiast tuszowaæ niedoskona³o¶ci sylwetki, dodatkowo je eksponuje. Kopie egipskich pektora³ów, dekolty, kieszenie, mankiety, dodatki odzie¿owe i pasmanteryjne akcesoria tworz± teatr postaci o nieustalonej to¿samo¶ci. Autorka ¶wiadomie rezygnuje z dba³o¶ci o detale, koncentruj±c siê na ca³o¶ciowej stylizacji postaci. Za pomoc± ¶rodków plastycznych z pogranicza metaloplastyki, krawiectwa i jubilerstwa zosta³ wyre¿yserowany ekspresyjny i dynamiczny pokaz. Uzupe³nieniem prezentacji by³ sprawnie zmontowany film wideo, ukazuj±cy modele/modelki w codziennych sytuacjach (winda, dom, biuro), uwypuklaj±c tym samym niejednoznaczny kontekst, w którym postrzegana jest w³asna i cudza odrêbno¶æ. Zgrabnie unikaj±c feministycznych lub transseksualnych odniesieñ, autorce uda³o siê wypunktowaæ i skomentowaæ powszechny trend towarzysz±cy kulturowej i socjologicznej ewolucji w epoce "politycznej poprawno¶ci", w której plakatowa seksbomba i równie plakatowy macho przestaj± byæ idealnymi wizerunkami kobiety i mê¿czyzny.

Monika Oczkowska - "Klejnoty - dawny i wspó³czesny atrybut przynale¿no¶ci do elity"
    Klejnoty to jeden z niewielu wytworów r±k ludzkich, które w tak spektakularny sposób odzwierciedla³y spo³eczn± hierarchiê, stanowi±c jednocze¶nie po¿ywkê dla masowej wyobra¼ni. Obojêtnie, czy chodzi o dawne, czy wspó³czesne klejnoty, mniej istotny jest ich walor estetyczny, a znacznie bardziej funkcja reprezentacyjna, ¶wiadcz±ca o przynale¿no¶ci do elity. Porównanie dawnych klejnotów z dzisiejszymi wyrobami renomowanych domów jubilerskich jest o tyle uprawnione, ¿e ich forma na przestrzeni ostatnich kilkuset lat zmieni³a siê tylko nieznacznie, a st³oczenie diamentów w klejnotach niezmiennie odpowiada zasadzie "najwiêksza warto¶æ na najmniejszej powierzchni" (niezwykle frustruj±ce spostrze¿enie dla projektanta bi¿uterii). Dobrym wprowadzeniem w tematykê pracy by³a krótka prezentacja legendarnych klejnotów nale¿±cych do s³yn±cych z zami³owania do przepychu osobisto¶ci, pocz±wszy od Lukrecji Borgii, po seriê plotek z magazynów dotycz±cych ¿ycia supergwiazd, z diamentow± koli± warto¶ci 41 mln USD, w której w 1999 r. pojawi³a siê Whoopi Goldberg podczas ceremonii rozdania Oscarów. Trudno nie zauwa¿yæ, ¿e licytacja ta dawno ju¿ przekroczy³a granicê finansowej wytrzyma³o¶ci (o estetycznej nie wspominaj±c) nawet najzamo¿niejszych, zreszt± ma³o kto kupuje owe klejnoty na w³asno¶æ. Z regu³y s± one wypo¿yczane na jeden wieczór przez domy jubilerskie - oczywi¶cie za odpowiedni± prowizjê, a jej u¿ytkowniczce dyskretnie towarzyszy obstawa. Ca³y paradoks dotycz±cy ekskluzywnego jubilerstwa sprowadza siê w³a¶nie do nonsensu wytwarzania klejnotów, które natychmiast - jak zauwa¿y³a autorka - "skazywane s± na areszt" w bankowych sejfach, depozytach towarzystw ubezpieczeniowych lub pilnie strze¿onych witrynach muzealnych. Pod±¿aj±c tym tropem, w swej realizacji dyplomowej autorka postanowi³a pokazaæ ów mechanizm w ironicznym kontek¶cie. Forma dyplomowej kolii Moniki Oczkowskiej nie jest kopi± rzeczywistego klejnotu, choæ inspiracj± dla niej by³y zarówno barokowe klejnoty Marii Antoniny, jak i bi¿uteria sygnowana mark± Harry Winston - najs³ynniejszego domu jubilerskiego w Beverly Hills. Wykonana klasyczn± technik± odlewu, wed³ug formy z wosku, zosta³a nastêpnie poz³ocona. Najistotniejszym elementem intrygi zwi±zanej z tematem pracy okaza³a siê konieczno¶æ takiego doboru materia³u, aby przez jego percepcjê móc zdemaskowaæ cukierkowy blichtr dzisiejszego high life'u, sztucznie kreowanego przez mass media. Po d³ugich poszukiwaniach autorka zdecydowa³a siê zamiast kamieni zastosowaæ bit± ¶mietanê, która podobnie jak w przypadku diamentów o niebotycznej warto¶ci, powodowa³a, ¿e ca³y klejnot stawa³ siê afunkcjonalny i wy³±czony z mo¿liwo¶ci u¿ytkowania zgodnego z celem, dla którego zosta³ wykonany. Aby jeszcze mocniej podkre¶liæ karykaturalno¶æ dyplomowej instalacji, ca³o¶æ uzupe³nia³a odpowiednia aran¿acja. Kolia spoczê³a na obitej bordowym aksamitem i zdobionej z³ot± pasmanteri± poduszce, z kolei ta zdeponowana zosta³a (g³ównie ze wzglêdu na bit± ¶mietanê) w przeszklonym wnêtrzu lodówki ukrytej w zewnêtrznej, starannie opakowanej czarnym aksamitem obudowie z niewielkim okienkiem, przez które - niczym w muzeum - mo¿na by³o zerkn±æ na eksponat. Pó³mrok i cisza pomieszczenia, roz³o¿ony na pod³odze dywan oraz wypo¿yczone z teatru barierki, ograniczaj±ce dostêp zwiedzaj±cych, powodowa³y, ¿e kolia mia³a oprawê godn± brytyjskich regaliów, pilnie strze¿onych w londyñskiej Tower. Brak by³o tylko instalacji alarmowych i uzbrojonych stra¿ników, i to - jak siê pó¼niej okaza³o - by³o kosztownym niedopatrzeniem autorki. Fina³ ca³ej akcji okaza³ siê bowiem niezwykle zaskakuj±cy i pokaza³ - nie pierwszy i nie ostatni raz - ¿e ¿ycie bywa niekiedy bogatsze ni¿ sztuka. Otó¿ podczas zwyczajowej imprezy, jaka mia³a miejsce po dyplomach, pomimo tego, ¿e kolia znajdowa³a siê za szyb± lodówki, do której dostêp z zewn±trz by³ skutecznie ograniczony poprzez nawi±zuj±c± do muzealnej gabloty ciê¿k± obudowê, eksponat zosta³ w sposób niew±tpliwie profesjonalny... skradziony. Gdy nastêpnego dnia po wernisa¿u ca³± aferê nag³o¶niono, nikt nie chcia³ uwierzyæ autorce, podejrzewaj±c, ¿e rzekoma kradzie¿ by³a sfingowana dla celów reklamowych. Niestety okaza³o siê, ¿e nie by³ to kolejny element re¿yserii pokazu, i dopiero interwencja policji, protokó³, "ustalanie okoliczno¶ci zdarzenia" itd. uzmys³owi³y wszystkim powagê sytuacji. Jak na razie sprawcy nie zostali wykryci i wszystko wskazuje na to, ¿e dyplomowa kolia z bit± ¶mietan± autorstwa Moniki Oczkowskiej podzieli smutny los wielu s³ynnych klejnotów, które sta³y siê ³upem rabusiów i w³amywaczy i o których autorka z niema³ym przejêciem opowiada³a podczas prezentacji tematu w³asnej pracy dyplomowej.

Dorota Osuszek - "Wspó³czesny talizman - funkcja i forma"
    Im g³êbiej bêdziemy siê cofaæ w historii z³otnictwa, tym mocniej na pierwszy plan wysuwaæ siê bêdzie pozaestetyczne znaczenie form bi¿uterii. Oczywi¶cie sam wygl±d naszyjnika, bransolety lub pier¶cionka, zgodno¶æ z aktualnie obowi±zuj±c± stylistyk±, stopieñ dopasowania do typu urody, makija¿u i stroju - krótko mówi±c, moda - zawsze by³y istotnymi atrybutami bi¿uterii, ale wbrew pozorom wcale nie najwa¿niejszymi, a ju¿ na pewno nie jedynymi. Archetyp bi¿uterii nie s³u¿y³ celom dekoracyjnym, ale kultowym, rytualnym, magicznym lub religijnym. Z regu³y noszono go w ukryciu, a jego forma, kunsztowne wykonanie, zdobnictwo lub zastosowanie tworzyw, uwa¿anych za warto¶ciowe s³u¿yæ mia³y przede wszystkim podkre¶leniu znaczenia symbolicznego. W ka¿dej epoce historycznej istnia³y obiekty kultu, którym oddawano cze¶æ, sk³adano ofiary, wierzono w ich moc sprawcz±, a z czasem zaczynano przypisywaæ coraz wiêkszy wp³yw na ¿ycie jednostki i spo³eczno¶ci. Amulety i talizmany mia³y zapewniæ u¿ytkownikowi przychylno¶æ tych tajemnych si³ i chroniæ go przed dzia³aniem z³ych mocy. Wiara w nadprzyrodzon± si³ê symboli lub zdarzeñ - zarówno w pozytywnym, jak i negatywnym aspekcie - ¿ywa jest zreszt± do dzisiaj. Wystarczy wymieniæ niewinne rytua³y dotycz±ce czarnego kota, rozbitego lustra, liczby 13, czterolistnej koniczynki lub kominiarza, na stosowanym w medycynie psychologicznym triku zwanym placebo koñcz±c, aby uzmys³owiæ sobie si³ê mieszkaj±cych w naszej pod¶wiadomo¶ci przes±dów. Dotycz± one tak¿e amuletów - rekwizytów noszonych na ciele i nierozerwalnie zwi±zanych z ich posiadaczem. Przekonanie, ¿e przedmioty o okre¶lonym kszta³cie, ornamencie lub materiale przekazuj± ich posiadaczowi energiê konieczn± do przezwyciê¿enia przeciwno¶ci losu, ma swoj± bardzo d³ug± i jak siê okazuje wci±¿ ¿yw± tradycjê. Autorka dyplomu zada³a sobie trud przeanalizowania form amuletów i talizmanów oraz przypisywanych im symbolicznych znaczeñ w ró¿nych okresach historycznych i w ró¿nych rejonach ¶wiata. Efektem tej analizy jest wyczerpuj±ce zestawienie znaków, wizerunków b±d¼ inskrypcji, uszeregowane wed³ug ich magicznych i metafizycznych znaczeñ. Pokusa, aby energiê zawart± w poszczególnych kszta³tach spotêgowaæ w jednym przedmiocie, okaza³a siê impulsem do wykonania intryguj±cej kolekcji dyplomowej. Wybrane kszta³ty kilkudziesiêciu historycznych amuletów poddane zosta³y graficznej obróbce komputerowej, a nastêpnie z zachowaniem zasady porz±dkuj±cej kompozycji na³o¿one na siebie wzd³u¿ pionowej osi symetrii. W ten sposób uda³o siê zmultiplikowaæ niezliczon± liczbê wersji, a nastêpnie za pomoc± interpretacji znaczenia zestawionych ze sob± symboli wybraæ kilka, najlepiej odpowiadaj±cych zamierzeniom autorki. Artystycznym kluczem do stworzenia dyplomowych amuletów sta³a siê postmodernistyczna zasada miksowania kodów, znaków i symboli wed³ug przyjêtej przez autorkê plastycznej i symbolicznej systematyki. Nie bez znaczenia okaza³a siê decyzja dotycz±ca u¿ytych materia³ów. Dziewiêæ przedmiotów - podczas obrony autorka nie zapomnia³a przekonuj±co uzasadniæ metafizycznego znaczenia liczby 9 - podzielone zosta³y na trzy grupy po trzy amulety. Aby zachowaæ ³±czno¶æ z tradycj±, pierwsza grupa obiektów zosta³a wykonana ze z³oconego srebra - pierwiastków tradycyjnie kojarzonych z magi± S³oñca i Ksiê¿yca. Druga grupa przedmiotów to efekt wspó³czesnej alchemii - trzy przedmioty odlane z osobliwego stopu, zawieraj±cego metale: cynê, o³ów, cynk, mied¼ i ¿elazo. Dla ostatniego zestawu amuletów autorka zarezerwowa³a krzem - materiê wspó³czesn±, nieodmiennie kojarzon± z przemys³em informatycznym, tak silnie okre¶laj±cym nasz± dzisiejsz± rzeczywisto¶æ. Mimo ¿e bardzo eleganckie w formie, oparte na symetrii obiekty mog³yby, poprzez dodanie detali konstrukcyjnych, doskonale spe³niaæ funkcjê u¿ytkow±, decyzj± autorki zosta³y one jednak funkcjonalno¶ci pozbawione. Dok³adnie tak jak w przypadku najstarszych praform bi¿uterii, obiekty Doroty Osuszek nie s³u¿± tylko dekoracji, ale zawieraj± w sobie zakodowan± symbolikê, i aby najlepiej spe³niæ swoj± funkcjê, powinny byæ w³asno¶ci± - tak¿e wizualn± - tylko ich posiadacza. Dlatego na najbardziej naiwne pytanie, jakie mo¿na w tym kontek¶cie zadaæ: "ale jak to siê nosi?", mo¿liwa jest równie naiwna odpowied¼: "w kieszeni". Wbrew swemu pierwotnie sceptycznemu nastawieniu do metafizyki przypisywanej amuletom i talizmanom, autorce uda³o siê przekonaæ nie tylko komisjê egzaminacyjn±, ale tak¿e sam± siebie, do warto¶ci analizy formy i funkcji bi¿uterii wed³ug kryteriów znacznie g³êbszych ni¿ tylko warunkowana mod±, dekoracyjna przydatno¶æ.

Dorota Piestrak - "Antyobr±czka"
    W obiegowej opinii nie ma chyba bardziej charakterystycznej formy bi¿uterii ni¿ ¶lubna obr±czka. Wystarczy jednak ow± obr±czkê wzi±æ dok³adniej pod lupê, aby uzmys³owiæ sobie tak¿e, ¿e nie ma innej formy bi¿uterii, która by³aby równie silnie obci±¿ona tradycj±. Tymczasem w kulturach pozaeuropejskich nadal obowi±zuj± osobliwe obrzêdy, symbole i rytua³y zwi±zane z zawarciem ma³¿eñstwa, które niewiele maj± wspólnego z tradycyjn± wymian± obr±czek. Ich przegl±d sk³oni³ autorkê do krytycznego spojrzenia na produkowane seryjnie lub zamawiane z katalogu, standardowe kr±¿ki ze z³ota, którymi m³ode pary obdarowuj± siê wzajemnie w tym wyj±tkowym dla siebie dniu jako "symbolem mi³o¶ci i wierno¶ci". Nie sposób nie dostrzec kontrastu pomiêdzy podnios³ym charakterem chwili i banaln± form± przedmiotu, który - w za³o¿eniu na ca³e ¿ycie - ma ow± chwilê upamiêtniaæ. Wniosek ten sta³ siê punktem wyj¶cia do przemy¶leñ i pretekstem do znalezienia nowej formu³y "antyobr±czki", która w sferze symbolicznej bardziej bezpo¶rednio odwo³ywa³aby siê do wzajemnego zobowi±zania ³±cz±cego dwoje ludzi. W poszukiwaniach pomocne okaza³y siê osi±gniêcia wspó³czesnej genetyki. Wa¿nym impulsem dla dzisiejszej medycyny sta³o siê wypreparowanie przez naukowców komórek macierzystych, które mo¿na wykorzystywaæ w procesie odbudowy tkanek uszkodzonych np. przez chorobê nowotworow±. W Stanach Zjednoczonych ju¿ dzi¶ rozwa¿a siê mo¿liwo¶æ stworzenia banku krwi pêpowinowej, pobieranej podczas narodzin i przechowywanej w stanie zamro¿onym - z tak spreparowanego materia³u genetycznego mo¿na odtworzyæ komórki macierzyste samego jej w³a¶ciciela, daj±c nadziejê na przed³u¿enie ludzkiego ¿ycia i opanowanie wielu nieuleczalnych dot±d chorób. Chc±c nawi±zaæ do istotnej dla ceremonii za¶lubin symboliki oddania "czê¶ci siebie", autorka pracy dyplomowej jako formê "antyobr±czki" wybra³a fragment ludzkiego w³osa, równie¿ zawieraj±cego kod DNA - genetyczny identyfikator osoby. W³a¶ciw± dla niego oprawê stanowi± dwa ciê¿kie, monumentalne sarkofagi, mêski - wykonany z czarnego marmuru, w którym w³os z³o¿ony jest w w±skim wy¿³obieniu inkrustowanym srebrem, oraz ¿eñski - z marmuru w kolorze écru, ze szczelin± wy³o¿on± z³ot± blach±. Kszta³t sarkofagu uwarunkowany jest kszta³tem przechowywanego w ich wnêtrzu w³osa, masywne wieko ma chroniæ "relikwiê" nie tylko przed zgubieniem, ale równie¿ przed niepowo³anym spojrzeniem. Po z³o¿eniu dwóch po³ówek szkatu³a staje siê marmurow± rze¼b±, ¶wietnie aran¿uj±c± nowoczesn± przestrzeñ mieszkaln±, niekoniecznie ujawniaj±c postronnym widzom tajemnicê, jaka zdeponowana zosta³a we wnêtrzu marmurowych obiektów. Istotnym elementem pracy sta³o siê odwrócenie tradycyjnej funkcji obr±czki. Przedmiot o niezwykle osobistym znaczeniu nie powinien byæ codziennie wystawiany na pokaz, ale skrzêtnie ukrywany, co - wed³ug autorki - jest decyzj± wyra¿aj±c± du¿o silniejszy ³adunek emocjonalny, a z czasem równie¿ sentymentalny, ni¿ klasyczna ¶lubna obr±czka, noszona czêsto wy³±cznie jako element odzie¿owej galanterii. Uzupe³nieniem realizacji dyplomowej jest bardzo bogata w fakty i ilustracje praca teoretyczna, omawiaj±ca rytua³y zwi±zane z ceremoni± za¶lubin w ró¿nych kulturach i w ró¿nych okresach historycznych.

Fatal error: require() [function.require]: Failed opening required '../../config/right.inc' (include_path='.:/usr/multiphp/php5.2/usr/share/php:/home/lib/php5.2:/home/lib/php5.2/pear') in /home/users/pj/public_html/archiwum/jubiler_3_17_2002/index.php on line 43